filmy

O mnie

Moje zdjęcie
Życie jest cudowną drogą,której piękna nie może przysłonić nawet największa klęska.Cudowność tej drogi wynika z tego,że krzyżuje się ona z innymi. Innymi drogami innych ludzi.Dlatego najpiękniejsze są te skrzyżowania...Jestem psychologiem ,stypendystką ZUS-u , ale nadal aktywną zawodowo.Kocham podróże,podczas których najbardziej fascynują mnie inni ludzie. Moja muzyczna fascynacja od zawsze -Ewa Demarczyk, Cesaria Evora, bez nich byłabym innym człowiekiem. Fotografuję kapliczki, gdziekolwiek jestem...święci, tradycja, splatana z przyrodą , to też moje widzenie świata. Nie martwię się czasem, albowiem - jak pisała Agnieszka Osiecka - młodość może nas jeszcze dopaść, jak katar kataryniarzy a mnie dopadła w dobrym momencie, dlatego wciąż mi się wydaje ,że jeszcze wszystko przede mną...

sobota, 17 grudnia 2011

Cesaria Evora nie żyje...

Cesaria Evora nie żyje...
Zmarła dziś w Republice Zielonego Przylądka w wieku 70 lat
A jeszcze 9 lutego 2009 o 18.30 z rąk ministra kultury Francji
Cesaria odebrała najwyższe francuskiej odznaczenie .
Jest czwartym kawalerem Legii na Wyspach Zielonego Przylądka i pierwszym artystą.W piatek, 23 września 2011r Jose da Silva , dla Cesarii przyjaciel, dobry duch wraz z pieśniarką zadecydowali o definitywnym zakończeniu kariery artystki.
Wszystkie zaplanowane koncerty zostały odwołane.
" Mówią o mnie Królowa Morny, Cesarzowa, Królowa Cabo Verde, 
a ja jestem po prostu Cesaria. "


Tu najsłynniejsza morna Cesarii "Sodade" (A. Cabral, L. Morais):
Kto posłał cię w tę daleką drogę
drogę do Sao Tomé
Kto posłał cię w tę daleką drogę
drogę do Sao Tomé
Sodade, sodade, sodade
tęsknota za moją ziemią Sao Nicolau.
Jeśli do mnie napiszesz
Napiszę i ja
A jeśli o mnie zapomnisz
I ja zapomnę
Aż do dnia, w którym powrócisz
Sodade, sodade, sodade
tęsknota za moją ziemią Sao Nicolau


Na scenie pojawiła się ona. Bosa. Zaczyna śpiewać tylko przy akompaniamencie cavaquinho, jednego jedynego...a mnie ze szczęścia płyną łzy.

Wszystkim , którym były bliskie, jej pieśni,dedykuję jeden z jej ostatnich koncertów ( Rzym).



Moja ukochana piosenka 

Cesaria Evora- Kayah "Embarcacao"

Dla mnie była kimś więcej niż tylko ulubioną pieśniarką.
Była miłością , marzeniem za wolnością,zorzą polarną,
lotem ku niebu skrzącym się milionami gwiazd,
wśród których wypatrywałam tych,
którym nie zdążyłam powiedzieć,
jak ważni byli w moim życiu.
Jestem już dużą dziewczynką i wiem ,
że wszystko ma swój kres. Droga, podróż,
jednak cały czas mam nadzieję ,
że Ci których kocham,
zostaną....





Wszystkie teksty są własnością ich autorów.
Zamieszczenie ich, a także ich przekładów na tej stronie
ma tylko i wyłącznie cel poznawczy.

niedziela, 11 grudnia 2011

Zwalniamy tempa -plażowanie i hotelowe animacje.

Po wczorajszym ekscytującym rejsie, następny dzień leniuchowanie.
Ber, zwolennik greckiego słońca praży się przy basenie, nad morzem
i znowu przy basenie, bo pogoda jak zwykle doskonała gdyby nie łagodne meltemi,
byłaby nie do wytrzymania.

Ja zdecydowanie wybieram opcję "cienistą", siedzę więc na balkonie
i podziwiam pana ogrodnika, który w "agroturystycznym" ogródku, pod naszym balkonem
niestrudzenie, przez kilka godzin, w swoim tempie,
wyrywa chwasty mozolnie i wytrwale.Wreszcie zaczynam obchód po obejściu
naszego Niirides Beach,podglądając smażących się w 40-stopniowym upale wczasowiczów
po kliknięciu na zdjęcie otworzy się w dużym formacie

























Wieczorem idziemy na plażę, cicho tu, jakoś mieszkańcy hotelu omijają te miejsce.







Wracamy do hotelu,mąż zwabiony muzyką wybiera jeszcze hotelowe animacje







a ja znużona dzisiejszym "nic nie robieniem" ,
podziwiam widoki z balkonu i studiuję trasę, bo jutro wypożyczamy rower
i ruszamy na przylądek Fokas.

Ωστόσο, όχι μόνο μια φορά, δεν έχει ακόμη δύο
Zainteresowanych dalszą podróżą proszę o "zjechanie myszką"
na sam dół, skopiować link

http://gabi-ostatniaprosta.blogspot.com/2012/01/rower-psalidi-fokas-therma-kos.html

pojawią sie następne posty, opisujące kolejne dni na wyspie

wtorek, 29 listopada 2011

Kos -Plati-Kalymnos-Pserimos :rejs statkiem "Santa Maria" -Κω, Κάλυμνο, Πλατύ-Ψέριμος: κρουαζιερόπλοιο "Σάντα Μαρία"

klik
made in Gabi



Wstajemy "bladym świtem" ,jak na mnie, o 6,30, szybkie śniadanie
i pędzimy 3 km brzegiem morza do portu w Kosie.
O 9 rano drewniana kaiki "Santa Maria",wypływa do Plati, Kalymnos i Pserimos,
trzy pozbawione komercji wysepki położone w archipelagu Dodekanezu ,
niedaleko wybrzeży Turcji.
W CELU POWIĘKSZENIA ZDJĘCIA WYSTARCZY KLIKNĄĆ NA NIE :)
Pierwszy przystanek to wysepka Plati ,kamienista ,ponoć bezludna,
tu półgodzinne cumowanie w błękitnej zatoce a rozkoszy kąpieli zażywają Ci,
którym niestraszna głębia,jest też grill i sałatki serwowane przez bosmana.
Siedzę na rufie, więc dym ostro szczypie w ślipia, ale za to aromat souvlaki
rekompensuje wszystkie niedogodności.






Pora obrać kierunek na Kalimnos , znaną także pod nazwą Kalymnos.
Wykąpani, najedzeni,podziwiamy cudowne widoki,niektórzy opalają się , rozłożone pokotem ciała orzeźwia wspaniałe lekkie meltemi,powodujące idealną widoczność, niską wilgotność powietrza i łagodną huśtaweczkę po falach. Nie dziwota, że co poniektórych Morfeusz zabrał w objęcia .
W surowym krajobrazie dominują góry i nieurodzajne ziemie






 Kalymnos-to jedna z jedenastu wysp należących do grupy Dodekanezów,
słynąca z połowu gąbek, zaludniona przez ok. 18 tys. osób.
Jej usytuowanie w pobliżu wybrzeży tureckich, a także innych greckich wysp,
jak Kos i Leros sprawia, że jest to jedno z chętniej odwiedzanych miejsc turystycznych.Kalymnos tworzą dwie żyzne doliny wciśnięte pomiędzy wapienne grzbiety górskie.To spokojna wyspa, pełna urokliwych zakątków.


Górskie szczyty harmonijnie sąsiadują z błękitem morza. Zbliżając się do Kalymnos już z daleka można podziwiać urzekający krajobraz. Skalne ściany opadają stromo wprost do morza, kryjąc malownicze zatoczki w pobliżu portu Pothea.
Pomalowane na jaskrawo domy, wznoszą się piętrowo wokół zatoki


 Wpływamy do portu Pothia,tuż obok posągu Syreny.




 

Mamy tylko dwie godziny, by połazić po wyspie,pierwsze kroki kierujemy
więc do sklepu z gąbkami.




 Za 10 euro staliśmy się posiadaczami średniej wielkości gąbki, śmiem wierzyć,
że "nasza" z pewnością nie pochodzi z Chin :(

 W dawnych czasach poławiacze przywiązywali sobie do pasa kamienie, aby móc zejśćgłębiej pod wodę.Wstrzymując oddech, zeskrobywali ze skał przyczepione do nich gąbki.Za jednym razem mogli w ten sposób zdobyć dwa trzy okazy.Zanim pod koniec XIX w. skonstruowanoaparaturę umożliwiającą oddychanie pod wodą, najlepsi nurkowie byli w stanie zejść nawet na głębokość 70 m.
Pierwszy "akwalung"zwany tu potocznie "maszyną"składał się z gumowego kombinezonui hełmu z brązu połączonego z gumową rurką i ręczną pompą.Nurek schodził pod wodę na odpowiednią głębokość zabezpieczony długą liną.Dzięki powietrzu tłoczonemu przez rurę, mógł pozostać pod wodą o wiele dłużej.Jak się później okazało,metoda ta miała fatalne skutki.Podczas gwałtownego wynurzania się we krwi nurka uwalniał się w postaci pęcherzyków nadmiar sprężonego powietrza, co prowadziło do  tzw. choroby dekompresyjnej, powodującej m.in.utratę słuchu, nietrzymanie moczu,paraliż a nawet śmierć.

"maszyna", która zrewolucjonizowała nurkowanie
W związku z katastrofą gospodarczą, jaką była dla poławiaczy gąbek choroba kolonii gąbek,mająca miejsce w 1986 r., obecnie poławiaczy jest już tylko garstka, ale pod koniec kwietniaz Ponthi wciąż wypływają na morze na 6-miesięczny połów dwie czy trzy kaiki
Wreszcie wychodzimy ze sklepu , przy którym dwóch staruszków, przycina gąbeczki i wtapiamy się dosłownie (40 stopni ciepełka)w uliczki portowego miasteczka, mijając po drodze kolejne kramy z gąbkami
 Uliczki w Ponthi wąskie ,ale to lubię najbardziej.Co chwilę rozlega się klakson skutera,bo chyba tylko on jest w stanie przecisnąć się między domami.Nowymi wypasionymi oraz starymi opuszczonymi.Ponoć ich właściciele wyjechali do Holandii.






















 Pora wracać, mimo upału zmęczenia nie czuję wcale , nafaszerowana widokami jak narkotyk.Jeszcze parę minut pozostało do wypłynięcia na Pserimos, podziwiamy więcdzieła sztuki przy wejściu do portu-uskrzydlonej kobiety i płetwonurka





klik 

made in Gabi :)





Z Kalymnos odpływamy na Pserimos,(gr.Ψέριμος Δωδεκανήσου) małą grecką wyspą należącą do archipelagu Dodekanez. Pserimos leży pomiędzy Kalymnos a Kos.Wyspę zamieszkuje stale 25 osób. Głównym źródłem utrzymania mieszkańców jest turystyka.
Lokalne krajobrazy oraz nieliczne plaże przyciągają turystów pochodzących z Grecj oraz Europy. Pserimos posiada połączenia promowe z Pothią na wyspie Kalymnos,które odbywają się codziennie oraz w okresie letnim z Kos.







 Tuż przy malutkim porcie, do którego przycumowała nasza kaiki ,
wita nas rząd straganów z pamiątkami :)



Obowiązkowo kapliczka
Spragnieni kawy na moment przysiadamy w pierwszej kawiarni,tłok tu jak na Marszałkowskiej i mimo, ze siedzimy dłuższą chwilę , nikt nie zwraca na nas uwagi.Postanawiamy się ewakuować i poszukać małej przytulnej typowo greckiej taverny.


Główną arterią wyspy jest ...plaża z piaskiem tak cudownym, że chciałoby się zanurzyć w nim jak w błękicie morza Egejskiego.




Mamy cię -tawerna u Manola, urokliwa jak jej gospodarz i jego żona, która
kilka lat temu przyjechała tu z Niemiec na wakacje i została na stałe.
Frappe smakuje wspaniale, 1,5 euro, najtańsza na całym Dodekanezie .
Żona Manola podaje kawę naszym towarzyszom podróży , którzy są z Niemiec,
więc okazji do rozmów nie zabrakło.














O mało co nie spóźniliśmy się na statek :)widok z taverny na wyspę, jaka błogość,zostać tu na zawsze, tego mi trzeba.Jest już 17, pora wracać, "Santa Maria" obiera kurs na Kos

To był piękny dzień ,zakończony brawurowym tanecznym popisem bosmana .
Och działo się działo, owacjom i oklaskom nie było końca!





 Widoczne wybrzeże Turcji
Co za dzień...





Κω, Κάλυμνο, Πλατύ-Ψέριμος: κρουαζιερόπλοιο "Σάντα Μαρία"

Zainteresowanych dalszą podróżą proszę o "zjechanie myszką"
na sam dół, po lewej stronie informacja "nowszy post",
w którym opisałam nasze rendez-vous po tej niezwykłej wyspie.