filmy

O mnie

Moje zdjęcie
Życie jest cudowną drogą,której piękna nie może przysłonić nawet największa klęska.Cudowność tej drogi wynika z tego,że krzyżuje się ona z innymi. Innymi drogami innych ludzi.Dlatego najpiękniejsze są te skrzyżowania...Jestem psychologiem ,stypendystką ZUS-u , ale nadal aktywną zawodowo.Kocham podróże,podczas których najbardziej fascynują mnie inni ludzie. Moja muzyczna fascynacja od zawsze -Ewa Demarczyk, Cesaria Evora, bez nich byłabym innym człowiekiem. Fotografuję kapliczki, gdziekolwiek jestem...święci, tradycja, splatana z przyrodą , to też moje widzenie świata. Nie martwię się czasem, albowiem - jak pisała Agnieszka Osiecka - młodość może nas jeszcze dopaść, jak katar kataryniarzy a mnie dopadła w dobrym momencie, dlatego wciąż mi się wydaje ,że jeszcze wszystko przede mną...

środa, 25 września 2013

Kreta -półwysep Gramvousa i Laguna Balos -

Spotkanie z rezydentem biura podróży , jak zwykle  i przede wszystkim, dotyczyło zaprezentowania planu wycieczek fakultatywnych. My , jak zwykle  :)przygotowani do "penetracji" wyspy, nie korzystamy z oferty.Już w domu postanowiliśmy zwiedzić północno-wschodni zakątek wyspy  (ze stolicą w Kasteli Kissamou) , który  należy do najmniej skomercjalizowanych, choć jego niezwykłe walory przyrodnicze zaczynają przyciągać coraz częściej tłumy turystów chcących podziwiać bajkową lagunę Balos.
Wycieczka u rezydenta kosztuje 50 euro plus 15 opłaty za rejs statkiem.Natomiast  w lokalnym biurze podróży kupujemy wycieczkę za 24 euro plus 12(rejs ) , czyli czysty zysk dla nas, 58 eurosków w kieszeni!
Godzina 7,50 ,pod tavernę u Dimitriosa, tuż obok naszego hotelu Dedalos Beach w Sfakaki
w celu powiększenia zdjęcia wystarczy kliknąć na nie


podjeżdża autokar  biura podróży z   Rethymnonu(klik w napis), Klados Travel. Trasa wiedzie z Sfakaki, oddalonego o 11 km od Rethymnonu do portu w Kissamos.


 zdjęcia robione zza szyby autokaru,
przepraszam za jakość











 Po prawie półtoragodzinnej jeździe zbliżamy się do portu Kissamos, oddalonego o 3 km od miasta.Sporadycznie odpływają zeń promy na(klik) Kirthirę i do (klik) Githionu na Peleponezie. Za to regularnie kilka statków wycieczkowych wypływa w bardzo atrakcyjny całodniowy rejs na półwysep(klik) Gramvousa i lagunę(klik) Balos.Spokojne  miasteczko położone na zielonych zboczach nad morzem w 1941 r.zapisało bohaterski rozdział swej historii, kiedy to powstrzymało skutecznie desant niemieckiej armii spadochroniarzy.Niestety, kiedy Niemcy opanowali region, miasto zostało splądrowane , a jego mieszkańcy eksterminowani przez  faszystów.Dzisiaj(klik) Kissamos żyje głównie z oliwy i wina.

W porcie wita nas napis "Spend some time in paradise"  więc dusza wyrywa do raju , czemu nie.

















Statek płynie wzdłuż wybrzeży półwyspu .
To dziki, bezludny, skalisty i pozbawiony cienia półwysep, który zamyka od zachodu zatokę Kissamos


























Po drodze mijamy skaliste góry z najwyższym szczytem(klik) Geroskinos (762m. n.p.m.)


Po godzinie rejsu docieramy , rzeczywiście do raju.
To laguna Balos , która położona jest  między Półwyspem Gramvousa a cyplem Tigani .Karaiby Europy . Pierwsze co rzuca się w oczy to kolor wody.Od turkusu po szafir,istna feria odcieni niebieskiego .U wybrzeża czekają na nas łodzie, którymi przeprawimy się na lagunę.















 Laguna jest bardzo płytka, tłum ludzi niczym na Marszałkowskiej, brodzi po pas w ciepłej wodzie z temperaturą powyżej trzydziestu stopni.Nie ma tu odrobiny cienia, żar leje się z nieba, warto było zabezpieczyć się w nakrycie głowy i filtry ochronne

                              Ludzi multum, bo i statek, który dopływa tu w                                             sezonie jest w stanie przywieźć na lagunę 300-400 osób.






Mamy tu spędzić około dwóch godzin, ja moczę "przydatki" a  Ber. postanawia ruszyć na zwiedzanie laguny.Dociera na drugą stronę atolu, do "otwartego morza", gdzie jak widać tłumów , na szczęście nie ma, za to widoki i melodia morza, wzbudza zachwyt.

















Niestety, pora wracać na statek, podziwiamy jeszcze roślinność, różowy piasek, który również i tu występuje.Ponoć jest on wykorzystywany do wyrobu ozdobnych stolików.Zbiera się go na wiosnę , kiedy to zimowe sztormy naniosą go na lagunę w hurtowej ilości








Czekamy na łodzie, które ponownie zabierają plażowiczów na statek cumujący tuż obok nabrzeża.Ber. wsiada pierwszy, ja jeszcze próbuję nacieszyć się laguną...i pożegnać osobistego Odyseusza :)






 Pora wracać , bo przed nami ster na Gramvousę.

Po kilkunastu minutach dopływamy do zatoczki otoczonej skałami.To Imeri Gramvousa, nad którą na wysokości 140 m wznosi się wenecka warownia.

tłum wysypuje się z dwóch statków, które prawie jednocześnie przycumowały u nabrzeża


W starożytności Gramvousa zwana była Korykos ,
czyli skórzany worek.Bóg wiatru Eol, zgodnie z mitologią grecką, więził porywcze i przeciwne wiatry w skórzanym worku, który powierzył Odyseuszowi,
 z rozkazem, aby go nie otwierał, aż do dotarcia przez niego na Itakę, jak też się stało.Dzisiejszy zamek Gramvousa, został zbudowany w XVI wieku (1579-1584) przez Wenecjan, którzy widzieli zagrożenie turecką ekspansją terytorialną. Jest to arcydzieło sztuki obronnej na tamte czasy, które stało się twierdzą nie do zdobycia. Jego lokacja umożliwia temu, kto go posiada, kontrolę i obserwację cieśniny utworzonej między zachodnią Kretą i Peloponezem.

Więcej ciekawych informacji(klik) tu

Pod 140 m.wzniesienie rusza fala zdobywców twierdzy, w tym Ber.Zazdroszczę mu widoków, ale cóż , niedawna operacja kończyny nie pozwala na taki, w tej chwili , ekstremalny dla mnie wyczyn i ze swoją szłapą zostaję na dole.Za to dokumentacja fotograficzna męża, dzielnie wspinającego się w morderczym niemalże upale, pozwoliła mi choć w części uczestniczyć w podejściu do twierdzy.





 Aby dotrzeć na szczyt trzeba pokonać 
około 350 schodków.




W tle szczyt Geroskinos











 ruiny kościoła?























 Z twierdzy pozostało , niestety, niewiele.



 Fotografuję  ponoć atrakcję turystyczną -zardzewiały wrak statku, który utknął na mieliźnie na początku XX w.






kaplica u podnóża wzgórza.














Wreszcie wraca mój zdobywca

Dźwięk syreny rozlegającej się ze statku -pora wracać.To był kolejny piękny dzień.
w oddali port w Kissamos 


trasa Kissamos-Rethymnon zza szyby autokaru 






informacje zaczerpnęłam z przewodnika Pascala -Kreta i Santorini
ze strony Gramvousa
A wieczorem?Oczy cieszą się widokiem z okna...


Jak dojechać?
– statek w Kissamos (20 euro)
– samochodem wąską 7 km.szutrową drogą ,potem pieszo w dół około 20 minut.
–lub tak jak my  za pośrednictwem biura – odbiór z hotelu, transfer do Kissamos, rejs statkiem, powrót do hotelu(36 euro od osoby w 2013 r.)