filmy

O mnie

Moje zdjęcie
Życie jest cudowną drogą,której piękna nie może przysłonić nawet największa klęska.Cudowność tej drogi wynika z tego,że krzyżuje się ona z innymi. Innymi drogami innych ludzi.Dlatego najpiękniejsze są te skrzyżowania...Jestem psychologiem ,stypendystką ZUS-u , ale nadal aktywną zawodowo.Kocham podróże,podczas których najbardziej fascynują mnie inni ludzie. Moja muzyczna fascynacja od zawsze -Ewa Demarczyk, Cesaria Evora, bez nich byłabym innym człowiekiem. Fotografuję kapliczki, gdziekolwiek jestem...święci, tradycja, splatana z przyrodą , to też moje widzenie świata. Nie martwię się czasem, albowiem - jak pisała Agnieszka Osiecka - młodość może nas jeszcze dopaść, jak katar kataryniarzy a mnie dopadła w dobrym momencie, dlatego wciąż mi się wydaje ,że jeszcze wszystko przede mną...

niedziela, 19 stycznia 2014

Skuterem po Krecie-dzień drugi.Klasztor Moni Arseniou

Kolejny ,drugi już dzień "objazdówki" po wyspie.Odwiedzimy mało znany klasztor Moni Arseniou położony niedaleko naszego hotelu w Sfakaki, zwiedzimy górską wioskę garncarzy w Margarites, będącą jednym z czterech historycznych centrów garncarstwa na Krecie, zostaniemy ugoszczeni w prawdziwym greckim domu przez zupełnie nieznaną uroczą panią w Messi , "pocałujemy klamkę " w kolejnym kościółku w Kirianie , zwiedzimy kreteńską Częstochowę czyli miejsce kultu  Greków- klasztor Moni Arkadiou, urządzimy sjestę w przydrożnym kościółku pod wezwaniem św.Efraima.I wreszcie niespodzianka, na jaką czekam,czyli Elepftherna, która nie była na "naszej liście" do zwiedzania, a warta wszystkich atrakcji razem wziętych dzisiejszego dnia. Zwiedzimy wioskę garncarzy-Margarites,którą przypomina mi teraz w domu, kubeczek.No bo jak to , być w takim miejscu i nie kupić skorupy?Bercik miał obawy , czy ta drogocenna pamiątka dotrze do Orzesza w nienaruszonym stanie, ale mylił się na szczęście.Opatulona szmatkami dotarła i cieszy moje przybory do mycia zęboli.
Na koniec dnia zafundujemy sobie "penetrację " jednej z najpiękniejszych , o bogatej historii jaskini-jaskini Melidoni.

Zaraz po wczesnym śniadaniu ruszamy.Do plecaka pakujemy nieocenione szproty , chyba w tomacie, a jak nie , to na pewno pływające w oleju :)Bernard gotowy do drogi, na nic ma moje błagania, że dziś ja jestem kierowcą.Co to za chłop, który zdania nie zmienia, więc i ja miałam na trasie swoją szansę!
po kliknięcie w zdjęcie, otworzy się w dużym formacie :)
Rzut beretem od hotelu przydrożna kapliczka,  właściwie kaplica.
Zamknięta.
Pierwszy cel podróży osiągnięty.11 km na wschód od Rethymnonu
wzdłuż drogi od Stavromenos do Loutro.


Klasztor Moni Arseniou- niestety przykra niespodzianka, zamknięty.
Frekwencji brak, jesteśmy sami.Widocznie klasztor nie znajduje się na liście miejsc polecanych do zwiedzania, nie ma też o nim śladu w dwóch przewodnikach o Krecie, z których czerpię wiadomości podczas pisania postów.Posiłkuję się więc greckimi googlami, skąd na zasadzie"Kali chce spać" czerpię wiadomości.
Uważa się ,że kościół został założony przez mnicha , zwanego Arsenios w okresie okupacji weneckiej.Najwcześniejsze doniesienia o klasztorze pod wezwaniem Agios Georgios pochodzą z 1601 r. Zbudowany w 1888 na fundamentach kościoła z 1645 r.Taką datę odkryto nad jednym z okien.Ma swoją tragiczną kartę w historii walk o niepodległość .W pierwszych latach okupacji tureckiej opat Gavril Klados został uwięziony przez Turków, by potem zostać ściętym w 1897 r.W  czasie II wojny światowej , klasztor był schronieniem dla walczących z okupantami .Kościół został odrestaurowany w 1970 roku, a w 1989 r. nawa główna została ozdobiona freskami.
Jako, że niestety wejść do środka nie można było, wokół żywej duszy, więc pozwoliłam sobie wkleić ze  strony zdjęcie ikony.
Obok klasztoru znajduje się  muzeum, zawierające doskonały zbiór ikon z kościołów prefektury Rethymnon - z których to część  należy do stylu szkoły kreteńskiej.Muzeum również zamknięte.Teraz po czasie myślę sobie, że trzeba było poszukać jakąś "żywą duszyczkę", która by umożliwiła zwiedzenie tej perełki, zagubionej na szlaku monastyrów na Krecie.






klasztorne okno
Obchodzimy klasztor z każdej strony w nadziei, ze któreś z drzwi będzie otwarte...




Tuż przy klasztorze maleńki cmentarz, na którym pochowano duchownych.


Z murów cmentarnych widok na okolicę
 obok klasztoru -kościół św.Marka z 1999 r













Opuszczamy klasztor prawie niezauważeni przez domowników, prawie, bo przy wyjściu widzimy obserwatora, zaciekawionego naszym skuterkiem stojącym samotnie u bram klasztoru na ogromnym parkingu.
Pozdrawiamy braciszka po grecku, nie reaguje , więc wysilamy się i po kolei wszystkie znane nam pozdrowienia w innych  językach.Nic z tego, może nie słyszy, mówi Bercik.Chyba ma rację, bo nie podejrzewam staruszka o brak chęci powitania jedynych turystów.

pora ruszać dalej.
Kierunek kolejny klasztor, ale coś mnie podkusiło i proszę Ber.by zjechał z głównej dogi do wioski.I to był strzał w dziesiątkę 
gościna u Xristuli
 Messi (klik w napis)

Kreta 2013 -jaskinia Melidoni

Kreta, za względu na swój górzysty krajobraz ,"stoi"jaskiniami.
Jest ich tu ponad 5 tysięcy.Zaledwie kilka z nich jest dostępne dla ludzi.Mieliśmy ambitny plan, by zejść do dwóch, w rezultacie zobaczyliśmy tylko jedną.Dobrze, że chociaż zobaczyliśmy, bo to drugi dzień w "siodle", zbliża się wieczór, poza nami kilkadziesiąt kilometrów wrażeń, do domu około 20 km.Jednak rwie się dusza do raju, czy raczej do piekła, bo mijamy wioski określane jako "gniazda mafijnych bossów", którzy dorobili się na uprawie i handlu marihuaną.
Jaskinia  Melidoni znajduje się we wsi o tej samej nazwie .
Podobnie jak wszystkie słynne jaskinie Krety i ta przepojona jest mitologią..
w celu powiększenia zdjęcia, należy kliknąć na nie :)




 




Melidoni



Dojazd do jaskini  we wsi dobrze oznaczony.
Pniemy się naszym mopem w górę. 

Mamy szczęście, bo jaskinia otwarta tylko do 18.
Poza nami , nie licząc pani kasjerki , 
żywego ducha.Wstęp niestety, kosztuje 5 euro 
od osoby.Pani pyta o narodowość i do łapy dostajemy 
ostatnią  kartkę , ledwo zresztą czytelną , 
o  starożytnej i współczesnej historii tego niezwykłego miejsca.W czasach minojskich uważano ją za mieszkanie  giganta Talosa-obrońcy Krety, który na rozkaz Minosa, każdego dnia dwukrotnie okrążał wyspę
 w swoim brązowym pancerzu i zabijał obcych.Talos był synem Boga Hefajstosa(Wulkana).Ciało Talosa było zrobione z miedzi.Miało ono jednak słaby punkt.Żyły talosa zatkane były korkiem.Argonauci za pomocą czarodziejki Medei, żony Jazona, usunęli korek i w ten oto podstępny sposób wykończyli chłopa:)
W jaskini temperatura około 17 stopni, ale zupełnie nie czujemy chłodu.

Jaskinia składa się z jednej wielkiej komory na końcu schodów wydrążonych w skale i kilku dalszych sal, pokrytych piękną dekoracją naciekową.


Jaskinia Melidoni odegrała znaczącą rolę we współczesnej historii wyspy.Od czasu rozpoczęcia powstania przeciwko Turkom , mieszkańcy Melidoni , mężnie walczyli z turecką armią.Z tego też powodu, byli przedmiotem  ich ataków. .Jaskinia była miejscem schronienia dla miejscowych, którzy musieli uciekać przed zemstą Turków.W czasie tureckiego ataku w listopadzie 1823 r.
370 mieszkańców(dzieci, kobiety i starcy)schronili się w tej jaskini 
wraz z 30-toma powstańcami. Hussein Pasha otoczył jaskinię i  zażądał poddania się.Kiedy zgromadzeni w jaskini mieszkańcy wsi odmówili rozkazu, zaatakował jaskinię, tracąc w walce 24 swoich ludzi.Znieważony porażką zaplanował straszliwy odwet.Umocował ogromne ilości ładunków wybuchowych u wejścia do jaskini i podłożył ogień.Gdy uwięzieni drążyli otwory w korytarzach, Turcy je zatykali.W koncu u wylotu rozpalili ogniska.Dym, który dotarł do wnętrza, udusił wszystkich znajdujących się wewnątrz.Pozostałości ofiar spoczywają w sarkofagu umieszczonym  w głównym pomieszczeniu jaskini -Sali Bohaterów

 







Jaskinia przepięknie oświetlona, pozwoliła na zrobienie zdjęć.

 fantastyczne  skalne nacieki zachwycają formami i kształtem, czasami wywołując jednoznaczne skojarzenia
wciąż trwają prace badawcze, w trakcie których odkrywa się kolejne korytarze zaznaczone na mapie w oficjalnej broszurce.