filmy

O mnie

Moje zdjęcie
Życie jest cudowną drogą,której piękna nie może przysłonić nawet największa klęska.Cudowność tej drogi wynika z tego,że krzyżuje się ona z innymi. Innymi drogami innych ludzi.Dlatego najpiękniejsze są te skrzyżowania...Jestem psychologiem ,stypendystką ZUS-u , ale nadal aktywną zawodowo.Kocham podróże,podczas których najbardziej fascynują mnie inni ludzie. Moja muzyczna fascynacja od zawsze -Ewa Demarczyk, Cesaria Evora, bez nich byłabym innym człowiekiem. Fotografuję kapliczki, gdziekolwiek jestem...święci, tradycja, splatana z przyrodą , to też moje widzenie świata. Nie martwię się czasem, albowiem - jak pisała Agnieszka Osiecka - młodość może nas jeszcze dopaść, jak katar kataryniarzy a mnie dopadła w dobrym momencie, dlatego wciąż mi się wydaje ,że jeszcze wszystko przede mną...

czwartek, 16 października 2014

Korfu 2014-Avliotes.Jaja (babcia ) na greckiej wsi,odcinek 3

10 kwietnia 2010, w niedzielę rano …O tej narodowej tragedii nie sposób zapomnieć .Życie toczy się jednak dalej i cztery lata później, w czwartek 10 kwietnia 2014 jestem w Peroulades, małej greckiej wiosce położonej wśród gajów niewielkiego Korfu. Dzisiaj wieją tak potworne wiatry, że okiennice trzaskają tak , jakby chciały podkreślić dramat tamtych chwil. Zamykam je na cztery spusty i wychodzę z domu. Będąc tak , jak ja ,na północno-zachodnim wybrzeżu  Korfu obowiązkowo należy zajrzeć do  jońskiej wioski Avliotes  powstałej około 350 lat temu,położonej na wzniesieniu 104 m.n.p.m., oddalonej od stolicy wyspy zaledwie 40 km. Do wioski dojeżdża zielony autobus z Kerkyry , bilet kosztuje 3,70 €. Większość mieszkańców  posiada    swoje firmy w Sidari czy San Stefanos.Ja wędruję  pieszo, to  z Peroulades tylko 2,5 km.? Ponoć , bo mnie wydaje się , że co najmniej 5  J
 prezentacja Gabi, klik w trójącik
 

Po kliknięciu na zdjęcie otworzy się w dużym rozmiarze, 
oddając  naturalne piękno greckiej ziemi
zdjęcia z kwietnia 2014
zdjęć będzie jak zwykle dużo, bo do detalistek nie należę, raczej do hurtowników i każde z nich wydaje mi się godne do zamieszczenia, bo przecież opowiada czyjąś historię...



 Cardis wali jak oszalałe, sapię niemiłosiernie pnąc się stromo pod górę.
Mam to co chciałam-marzenia, więc je realizuję .
Jednym z nich było poznać jak najwięcej,chwytać chwile, bo ulotne jak motyle, 
 więc wędrowałam pieszo pośród oliwnych gajów po najbliższej okolicy, 
nawet brak łąkotek nie był uciążliwy, bo adrenalina , jaka towarzyszyła mi 
podczas pieszych eskapad dodawała mi wiatru w skrzydła.
Oczywiście wyobraźnia pracowała, wielokrotnie widziałam się już pozbawioną 
żywota, zakopaną w krzakach i takie tam podobne myśli kłębiły mi się po głowie.Ale przecież kto by się rzucał na pancię  po sześćdziesiątce .
Optymistka ze mnie   JWyobraźnia  jednak mocno pracuje, pamiętając program 997, wszak zawsze mogę się zapaść pod ziemię J


 Wreszcie widać pierwsze zabudowania .

.
Wita mnie pies, skacząc mi nieomal na ramiona.Widać poczuł kanapki z polską kiełbaską .Nie reaguje na „pieseczku idź sobie”. Pytam więc pana sklepikarza, który wyszedł na próg swojego królestwa ,czy to jego psiak, pan przecząco kiwa głową , pod nosem mówi „no problem”, ale widząc narastającą natarczywość psa,rzuca komendę w jego kierunku i pies oddala się na bezpieczną dla mnie odległość. Uff,piesek poliglotą widocznie nie był, ale wreszcie dał mi spokój a i kanapki uratowane. Ewa mówi mi potem, że pełno tu bezpańskich psów, wałęsających się w poszukiwaniu jedzenia po okolicy.
Nie sposób oprzeć się urokowi tradycyjnej zabudowy, niestety w wielu przypadkach całkowicie w ruinie, 
ale przecież  w tym tkwi piękno greckiej ziemi, że nie wyburza się starych budowli , lecz obok stawia nowe siedziby.







.








 We wsi trzy aż 3 kościoły. Pierwszy dzieli plac ze szkołą. Dochodzi gwar dzieci, przerwa między lekcjami.Za płotem widok na klify Peroulades


.

 Cmentarz z widokiem, którego niejeden polski nieboszczyk by pozazdrościł;)

Następny kościółek ukryty na zboczu wzniesienia. Otwieram zasuwę i wchodzę na dziedziniec.To najbardziej malowniczy budynek 
w Avliotes 
 kościół  Irepagias Theotokou Odigitrias







Tuż obok tawerna świecąca pustkami
Naprzeciw kompletnie zrujnowane domostwo. Wchodzę ostrożnie z uwagą, by zadaszenie, czy raczej jego resztki nie wylądowały na mojej głowie. Kto tu mieszkał, rodził się , kochał, tęsknił, odszedł…? 
Czuję się jak złodziej, który kradnie czyjeś życie.






I ostatni kościółek widoczny z daleka, skąd rozpościera się wspaniały widok na wioski i linię brzegową
To kościół Najświętszej Marii Panny z XVIII wieku widoczny z daleka , 
bo położony na wzgórzu







Jaka szkoda, że wieje tak, jakby chciało oderwać głowę od reszty ciała.
 Cała spakowana w maminy płaszcz, omotana chustą , przysiadam na moment i rokoszuję się mimo wszystko widokami, wcinając pajdę chleba 
 z kiełbaską z Bujakowa. Smakuje wybornie. 
Gdyby był tu Bercik , byłyby to szproty w tomacie 
lub oleju -stałe menu męża. Brakuje mi go , towarzysza wszystkich moich podróży po greckich wyspach. Smutnie jednak samotnie delektować się urokami, 
choć bardzo pragnęłam wyciszenia po trudach i emocjach związanych
 z ostatnimi miesiącami w pracy…
Pora wracać, wywiało mnie , mimo zamaskowania , okrutnie!!!













Mijam staromodny kafenion, o tej porze roku jeszcze zamknięty, ale za dwa miesiące powinien już tętnić gwarem turystów.
Kolejne drzwi, za którymi już dawno nie tętni życie. Niemi świadkowie tutejszej historii i czyjegoś życia. Wciąż mnie fascynują , gdziekolwiek jestem i choć do siebie podobne , to przecież inne…ale jakże piękne.









Corocznie , w marcu ,we wsi odbywa się karnawał, spóźniłam się o cały miesiąc :( 
Avliotes (corfu,greece)carnival
autorka filmu -Deborah o'flynn-Mouzakitis