filmy

O mnie

Moje zdjęcie
Życie jest cudowną drogą,której piękna nie może przysłonić nawet największa klęska.Cudowność tej drogi wynika z tego,że krzyżuje się ona z innymi. Innymi drogami innych ludzi.Dlatego najpiękniejsze są te skrzyżowania...Jestem psychologiem ,stypendystką ZUS-u , ale nadal aktywną zawodowo.Kocham podróże,podczas których najbardziej fascynują mnie inni ludzie. Moja muzyczna fascynacja od zawsze -Ewa Demarczyk, Cesaria Evora, bez nich byłabym innym człowiekiem. Fotografuję kapliczki, gdziekolwiek jestem...święci, tradycja, splatana z przyrodą , to też moje widzenie świata. Nie martwię się czasem, albowiem - jak pisała Agnieszka Osiecka - młodość może nas jeszcze dopaść, jak katar kataryniarzy a mnie dopadła w dobrym momencie, dlatego wciąż mi się wydaje ,że jeszcze wszystko przede mną...

niedziela, 19 października 2014

Korfu 2014-jaja (babcia) na greckiej wsi (11 kwietnia ) w Peroulades.Odcinek 4

Następny  dzień , przed południem , mimo kolejnej  nieprzespanej zimnej nocy,  rzuciłam się z aparatem na wszystkie domostwa w jednej z uliczek. Jak się potem na szczęście okazało , było jeszcze co fotografować , bo mój szlak zaprowadził mnie w boczną drogę. Wieś urokliwa, kolorowa, ale też pełna zrujnowanych domostw, w których dawno zamarło życie. Takie klimaty lubię najbardziej. Nazwa wsi pochodzi ponoć od peruk, które to stanowiły nakrycie głowy weneckiej szlachty, osiadłej swego czasu we wsi..Gdzie są jednak  Grecy? Czemu nie tętni muzyka, cisza jak makiem zasiał, słychać tylko zewsząd pianie kogutów, gdakanie kur i gulgotanie pultoków ((indyków).Chodzę kilka godzin po wsi i nic…
Stały punkt programu-pierwsze kroki na klif i jazda na wieś.

Po kliknięciu na zdjęcie otworzy się w dużym formacie





















piękna dziewietnastowieczna willa w ogrodzie
Villa de Loulia












.


.

















 

Za to mam niesłychane powodzenie u miejscowych kundelków , co rusz to jakiś marzy o nawiązaniu bliskiego kontaktu ze mną. Jeden nawet aż za bardzo. Drę się w niebogłosy HELP!!!, patrząc na wystające kły pieseczka sporych rozmiarów. Na szczęście z domku wynurza się starszy pan, wiekowo wyjątkowo mi pasuje ;), rzuca pieskowi komendę a mnie  pyta skąd jestem.
 "Poloneza Gabriela „ , grzecznie się przedstawiam i nagle pan jak mnie nie łupnie w ramię, „Poloneza aj law ju.  Andreas” pokazuje na siebie. „Elinas”(czyli Grek) , próbuję pochwalić się znajomością greckiego, ale pan już nie słyszy i znowu próbuje nawiązać ze mną bliższy kontakt, tym razem dostaję się moim plecom. Uch , jakie serdeczne spotkanie  polsko-greckie. O tym właśnie marzyłam J
Idę w kierunku jednego z trzech kościółków jakie są w wiosce, cisza, już po mszy, niestety , chyba nie zdążyłam.Może po południu? Okazuje się , że po południu mszy nie ma, kościoły pozamykane, to niestety nie Kreta…

.
Mijam zamkniętą tawernę , dziś niedziela, pewnie wszyscy odpoczywają w domu, po porannych, trwających dwie godziny modłach.
Jeszcze chwilę słońca w moim ulubionym kąciku 
na tyłach kościółka , |













Po drodze spotykam Antonia pamiętającego czasy wojny japońskiej, rodowitego Perouladeńczyka. Wymieniamy pozdrowienia jassas, jasu i do zobaczenia , z pewnością jutro na klifie. No bo gdzież możemy się ponownie spotkać jak nie tam?
Docieram do domu i słyszę ...?Nastawiam aparat na "film" i dosłownie w ostatnim momencie nagrywam

a tu samochód-sklep , w którym sprzedawano obuwie. Na każdą stopę, niestety nie na moją ,35/36 numeru próżno szukać :(
Uciekam do łóżka , marząc, by jutro zrobiło się cieplej, przecież jestem  w Grecji !10 stopni   o tej porze roku  to tylko w środkowej Europie a nie tu , nad morzem jońskim, a tymczasem mąż na skypie informuje mnie, że u nich słonecznie, 20 stopni, 
a niech to "szlag i jasny gwint "