filmy

O mnie

Moje zdjęcie
Życie jest cudowną drogą,której piękna nie może przysłonić nawet największa klęska.Cudowność tej drogi wynika z tego,że krzyżuje się ona z innymi. Innymi drogami innych ludzi.Dlatego najpiękniejsze są te skrzyżowania...Jestem psychologiem ,stypendystką ZUS-u , ale nadal aktywną zawodowo.Kocham podróże,podczas których najbardziej fascynują mnie inni ludzie. Moja muzyczna fascynacja od zawsze -Ewa Demarczyk, Cesaria Evora, bez nich byłabym innym człowiekiem. Fotografuję kapliczki, gdziekolwiek jestem...święci, tradycja, splatana z przyrodą , to też moje widzenie świata. Nie martwię się czasem, albowiem - jak pisała Agnieszka Osiecka - młodość może nas jeszcze dopaść, jak katar kataryniarzy a mnie dopadła w dobrym momencie, dlatego wciąż mi się wydaje ,że jeszcze wszystko przede mną...

sobota, 27 stycznia 2018

"Każdy ma swoje przeznaczenie" -dla taty Alojzego...

Każdy człowiek, nawet najskromniejszy, zostawia ślad po sobie .Chcieliśmy tym naszym postem i zdjęciami taty,oddać mu ostatni pokłon.Bardzo dziękujemy za pochylenie się nad naszym smutkiem,za wyrazy współczucia,za wszystkie wzruszające nas słowa.Teraz wiem jak one wiele znaczą .Tata odszedł tak cicho i bez pożegnania ,jakby swoim odejściem nie chciał nas zasmucić ,dlatego zamilczę już .Słowa niewypowiedziane mają czasem większą moc.Przytulamy się do Waszych serc,dziękując raz jeszcze


"Każdy ma swoje przeznaczenie",tak zwykle mawiał nasz tata,kiedy prosiliśmy go ,by zwolnił tempa i odpoczął.Przeznaczenie wyszło tacie  na spotkanie 9 stycznia, 
kiedy z taką radością oczekiwał na wizytę duszpasterza z kolędą. Jeden niefortunny krok  spowodował lawinę przykrych zdarzen.Po udanej ortopedycznej operacji byliśmy pełni nadziei, że to jeszcze nie jest czas na odejście, że wyjdzie ze szpitala, a na wiosnę ,jak co roku ,będzie uprawiał swój ukochany ogródek,bo tata jest,tata  był człowiekiem czynu
 
 Tak,każdy człowiek ma swój czas, ten najważniejszy od urodzin po  dzień, kiedy musi zakończyć swoją ziemską wędrówkę.Taki dzień, niestety się wydarzył 23 stycznia i właśnie teraz aniołowie wiodą go do bram nieba,bo tata to pracowity, prawy i uczciwy człowiek, który  nigdy nie zhańbił się niegodziwością ,oszustwem czy kłamstwem. Mieszkańcy ulicy Ulbrycha wiedzą o tym najlepiej, bo nigdy nikomu nie odmówił pomocy,gdy przez kilkadziesiąt lat  przychodzili do jego warsztatu, prosząc  go o drobne naprawy.
A dzisiaj? Dzisiaj  tata pewnie zaprosiłby wszystkich tu zebranych na ajer koniaczek, bo tak zwykle witał gości na kolejnych geburstagach swoich i zmarłej przed prawie pięcioma laty jego żony Marty, z którą przeżył w harmonii 63 lata. Teraz oboje są już razem a nam kiedyś  pozostanie do nich dołączyć ,z pewnością wyjdą nam wtedy na spotkanie . 

 
 
Śmierć nie przychodzi tylko ze starością lecz z zapominaniem...Nie smućmy się zatem , tak naprawdę  nasi bliscy umierają dopiero wtedy, kiedy przestajemy o nich myśleć. Jest  takie miejsce stworzone przez Najwyższego, gdzie Ci ,którzy odeszli  mogą być razem z nami do końca naszych dni.To właśnie serce. Dopóki są w naszych myślach, we wspomnieniach, oni nadal  żyją w nas. 
Tata i syn :-*

Wigilia 2015
Wigilia 2017
Ojciec i syn, zawsze razem ...miłość silniejsza niż śmierć.
 
Tato,dziadziusiu ,pradziadku-pozostaniesz więc na zawsze w sercach i myslach tych, którzy naprawdę Cię kochali a ja  i Twój syn pomyślimy  o Tobie, że wyszedłeś  z domu na dłużej, zaparzymy sobie  Twoją ulubioną kawę  , posiedzimy pomilczymy, powspominamy o latach ,podczas których było nam dane być obok Ciebie .
Wszystkim, którzy przyszli dziś odprowadzić Cię na wieczny odpoczynek ,z serca dziękujemy a naszą przyjaciółkę Kasię Gembarę ,która dziś tak anielsko  dla Ciebie śpiewała ,przytulamy do serca.Dziękujemy również panu Edwardowi za oprawę muzyczną  uroczystości. I jeszcze taka refleksja nasunęła mi się na koniec. Proszę  nie przeoczmy żadnego drobiazgu, który zawsze ma jakieś znaczenie. Czuwajmy nad sobą i swoimi bliskimi, znajomymi. Nie wypuszczajmy z rąk Miłości, Przyjaźni, Dobra, nawet jeśli po raz kolejny coś się skończyło, ale i coś się zaczęło...

wtorek, 16 stycznia 2018

77 urodziny Ewy Demarczyk

Dzisiaj,moja muzyczna fascynacja ,Ewa Demarczyk,obchodzi swoje 77 urodziny.
Ostatniego wywiadu Ewa Demarczyk udzieliła dwadzieścia lat temu. Rozmawiała z Edwardem Miszczakiem. To wtedy wypowiedziała znamienne, wiele razy cytowane już słowa -
: "Ja nie jestem na sprzedaż. Ja jestem do dyspozycji absolutnie do końca... Do dyspozycji publiczności od momentu kiedy wchodzę na scenę i gaśnie światło, zaczynają się dźwięki." Fragment programu "Ludzie w drodze" wyemitowanego w TV w dniu 8 czerwca 1998 roku.To nagranie zawdzięczam najstarszemu synowi Mateuszowi, któremu udało się ze szpulowego magnetowidu przegrać wywiad na pendrive.Tak jak Ewa urodził się 16 stycznia.
Na koncertach Ewy Demarczyk byłam od 1969 roku kilkanaście razy, autografów tyleż samo udało mi się zdobyć.
Zakochałam się w jej piosenkach i w niej , jako osobowości w latach sześćdziesiątych.
Pierwszy raz zobaczyłam ją i ekipę Piwnicy na ekranie telewizora.
Była to transmisja z balu w piwnicach zamku w Pieskowej Skale.
Miałam chyba 13, 14 lat .
W takt melodii Grande Valse Brillante tańczyła cała Piwnica.
Przez całe lata ubierałam się na czarno , tak jak Ona.
Powiem tylko na koniec, nie chcę bowiem zanudzać opowiastkami
na temat moich spotkań z Czarną Madonną,
że mój najstarszy syn, Mateusz,miał przyjść na świat 28 stycznia.
Ewa Demarczyk urodziła się 16 stycznia.

I ?

Urodził się 16 stycznia.
Na jego oryginalnym akcie urodzenia jest też autograf Ewy Demarczyk.
Opowiedziałam jej za kulisami tę historię i poprosiłam o dedykację dla syna.Dziś i dla niego to cenna pamiątka,tym cenniejsza, że Ewa już nie koncertuje.Niestety.
A, jeszcze i o tym chcę opowiedzieć.
W pewien sierpniowy wieczór na deski częstochowskiego Teatru ,wczesne lata osiemdziesiąte,wchodzi Ewa Demarczyk.Ja , jak zwykle na każdym koncercie, w I rzędzie lub przycupnięta na schodkach tuż przy wejściu na scenę.szczęśliwa, że już za chwilę , ponownie Ją usłyszę .
W dłoni pęk kolorowych groszków i róż  z działki mojego taty,którą ogołociłam dokumentnie .
Płyną piosenki, emocje sięgają zenitu, pierwsze takty

http://youtu.be/yxmnTqYXLKU

ściągam buty
i wbiegam na scenę wprost do Ewy,
wręczając jej naręcze kwiatów.
I uciekam ,
to było mgnienie chwili.
Czarna Madonna nie przerywa piosenki, podchodzi do fortepianu
kładzie na nim bukiet ,
reflektor oświetla te moje działkowe groszki i róże...
tyle pamiętam
i brawa na koniec spektaklu i moje łzy szczęścia.
To nie anegdota,
to "najprawdziwsza prawda".
Po koncercie ,
za kulisami kolejny autograf
i uśmiech, jakże zjawiskowy, tak jak Ona cała.


Poniżej zdjęcia,ktore  robiłam wysłużoną samurai yashicą, stąd przepraszam za jakość.Lampa odbiła się od ekranu telewizora.Ale co tam lampa.Najważniejsze , że utrwaliłam chwilę ...







 Część moich cennych pamiatek-autografy od Ewy Demarczyk


W moim archiwum zachował się jeszcze "Krugozor" (wydawany w ZSRR w latach 1964/93).
Były to kwadratowe książeczki, które można było kupić w empiku.
Zawierały zarówno zdjęcia piosenkarzy jak i kilka cienkich folii z wytłoczoną ścieżką dźwiękową .Jeden z "Krugazorów" poświęcony był Ewie Demarczyk i jej piosenkom.Można było "nałożyć" książeczkę, w środku był otwór na adapter i oddawać się rozkoszom słuchania. To były czasy.