Z Chlomos kierujemy się na południowy kraniec wyspy.
Po drodze mijamy maleńki porcik w Petriti, kilka zdjęć
w celu powiększenia zdjęć, wystarczy kliknąć na nie :)
odbijamy w głąb wyspy i oto przed nami wyczekiwane Perivoli.
Niestety w naszym przewodniku Pascala nie ma ani linijki o tym miasteczku.
obok dzwonnicy pamiętającej XVI w.
Trochę informacji zaczerpnęłam z tego bloga
http://perivoli-corfu.blogspot.com/
Mieszkańców niewielu, ponoć było ich tu 10 lat temu 1400,
teraz straszą puste okna pozbawione szyb.
Zrujnowane budynki
Zrujnowane budynki
świadczą, że lata świetności miasteczko-wieś ma już daleko poza sobą.
Mimo wszystko miasteczko swój urok zawdzięcza pozostałościom innych kultur,
w tym dużego wpływu Wenecjan.
Bardziej przypomina typowe miasto włoskie,nawet nazwa-Perivoli bardziej kojarzy się z Włochami aniżeli z Grecją.
Cóż się jednak dziwić skoro wyspa była swego czasu pod panowaniem trzech kultur-weneckiej, brytyjskiej i francuskiej.
Na wzgórzu wita nas kościółek Wszechmocnego
made in Gabi
klik
you tube
made in Gabi
klik
you tube
większość budynków ma włoski charakter
i dzwonnica przykościelna z XVI wieku.
SAINTS THEODORON
spaceruję po uliczkach, cisza, na progu przysiadł starszy człowiek, uśmiecha się do mnie i macha ręką na powitanie...
Z Perivoli kierujemy się na Kavos, śniadanie na plaży -standard -
szproty w tomacie , ja winogrona.
wiadomości z netu
Kavos dawniej było wioską rybacką, obecnie to hałaśliwy i oblegany przez turystów kurort. Polecany szczególnie ludziom młodym, lubiącym rozrywkę, imprezy do rana itp. Niedaleko znajdują się wzgórza przylądka Asprokavos - najdalej wysuniętej na południe części wyspy. To doskonałe miejsce do spacerów oferuje piękny widok, w pogodne dni można dostrzec wyspę Paxos. Niedaleko znajdują się ruiny starej fortecy. Właśnie Asprokavos jest przede wszystkim celem naszej wizyty na południu,
no i forteca .Trudno będzie zjechać z drogi i wjechać na tę właściwą wąską prowadzącą do przylądka.
Miasteczkiem nie jesteśmy zainteresowani.To typowe centrum rozrywki.Gdy całe Korfu śpi, Kavos szaleje w rytm dyskotekowej muzyki, a po ulicach kręcą się mniej lub bardziej niekompletnie ubrani młodzi ludzie z całej Europy.To taka grecka Ibiza.Za dnia Kavos się trochę uspakaja, bo imprezowicze drzemią na ładnej piaszczystej plaży, której miejscowość zawdzięcza początki turystyki.
Z Kavos,wąską ,pełną niespodzianek leśną drogą jedziemy wciąż i wciąż pod górę .
Wreszcie jest ,przylądek Asprokavos, zupełnie inny świat, oddalonyo 4 km od Kavos- południowy kraniec Korfu..
Kto dojdzie do samego końca przylądku, będzie nagrodzony wspaniałym widokiem na wyspę Paxos i grecki ląd a pod sobą będzie wysoki 130 m klif.
Żal wracać, ale też kusi drugie co do wielkości miasteczko na wyspie-urocze Lefkimmi.Odkąd zbudowano obwodnicę do przystani promowej, turyści coraz rzadziej zaglądają do miasteczka, a właściwie do wielkiej wsi połączonej z kilku osad.Brak tu typowo atrakcyjnych miejsc-plaży, muzeów, czy tawern nad brzegiem morza.Są oczywiście tawerny dla miejscowych z prawdziwymi greckimi potrawami a w sklepach można kupić wszystko oprócz pamiątek.

Spośród kilku okazałych świątyń, szczególną uwagę zwraca kościół St.Arseniou z bliźniaczymi dzwonnicami.
ratusz
Czas powrotu.
Wyjeżdżamy z miasta ,główną drogą wiodącą do stolicy Kerkiry
Migawki z siodełka motoru .Trasa Lefkimmi- Benitses
mąż czeka na efekty kapliczkowej sesji
Jesteśmy u celu. 9 godzin wrażeń.Jutro ruszamy do pałacu księżnej Sissi .