Czwartek, 13 grudnia.Pamiętna data.Kto by pomyślał 31 lat temu, że ten dzień spędzę na drugim kontynencie, pławiąc się w blaskach słońca nad Morzem Czerwonym i za kilka godzin będę obserwowała show z udziałem delfinów,
a obok mnie prawie siedemdziesięcioletni głuchoniemy mieszkaniec Domu Pomocy Społecznej od zawsze, Kazimierz...
Dziś śpimy ciut dłużej, to znaczy śpi Kazimierz,bo przyzwyczajony do nocnego trybu życia , buszował w pokoju hotelowym, a ja próbowałam go spacyfikować
i gdy wreszcie zasnęłam rankiem, okazało się, że czas na pobudkę, bo dziś zapowiada się dzień pełen wrażeń.
Bliskie spotkanie z delfinami.
W celu powiększenia zdjęć wystarczy kliknąć na nie:)
Kazik w kuchni radził sobie nieźle, wciąż zdumiony asortymentem, a raczej jego ofertą.Nie byłby jednak sobą, żeby nie "pomaszkecić" i odpuścić sobie choćby jedno danie.Ale tak było tylko na samym początku.Pod koniec pobytu zapasy po bokach odłożone i żołądek zabezpieczony :)
Miły Pan, chyba z Finlandii, sam z własnej inicjatywy, widząc sesję fotograficzną jaką uskuteczniam Kazimierzowi, proponuje nam wspólne z Kaziem zdjęcie.Z ochotą przystaję na propozycję, bo fotograf przypomina mi zmarłego przed dwoma laty, wspaniałego dyrektora naszego Domu Pomocy-pana Gerarda Hizę
Dzisiejsze przedpołudnie "leżakujemy" przy głównym basenie, bo po południu mamy zaplanowany wyjazd do Delfinarium .Kazio rysuje i drinkuje:)
"Luksor" piwko, mało słodkie, nawet dość wytrawne z pianką ,początkowo dawkowane przeze mnie Kazikowi w ilościach iście dawki aptecznej z obawy o jego niskoprocentową głowę, okazało się nieuzasadnione, bo procentów niewiele chyba było w piwie , choć barwą do piwa zbliżone jak najbardziej :)
Wczoraj przyjechali przedstawiciele z kapitalnego biura podróży -http://www.esharm.com/
o którym czytałam jeszcze w Polsce.Skontaktowałam się telefonicznie tuż po przyjeździe do hotelu (a wcześniej mailowałyśmy w Polsce) z jego przedstawicielką panią Pauliną Morką,dzięki której, wszystkie cztery wycieczki mogliśmy zakupić w wyjątkowej ofercie cenowej, specjalnie przygotowanej dla Kazimierza.Są na świecie jednak ludzie , dla których los opuszczonych przez bliskich , nie jest obojętny , ba , potrafią wesprzeć, tak jak tu i teraz, na drugim krańcu ziemi.Dzięki Paulinie, Kazimierz przeżył niewiarygodne i wspaniałe spotkanie ze światem, który do tej pory, oglądał tylko na ekranie TV.A mnie dane było przeżyć niezwykłe emocje, jakie towarzyszyły mi, obserwując radość i szczęście Kazia. I choć psioczyłam w duchu na niego w nocy, że wstaje i chce oglądać TV, to ta jego naiwna , dziecięca radość, wynagrodziła mi wszelkie niedogodności.Jak on się cieszył, ile pozytywnych doznań towarzyszyło mu dzisiejszego popołudnia...
Punktualnie o 14,30 przyjeżdża po nas i miłe polskie małżeństwo z synkiem , taksówka z przemiłym egipskim przewodnikiem Alexem, mówiącym płynnie w naszym języku, , która to zawiezie nas do Delfinarium w Hadabie, dzielnicy Sharmu , położonej na północny zachód od przylądka Ras Katy, na wysokim klifie u południowego wejścia do zatoki Szarm al-Maja.
W celu powiększenia zdjęć wystarczy kliknąć na nie:)
i wysłucha koncertu miejscowych muzyków, grających na ludowych instrumentach.I znowu zaskoczenie.Kazio nie ma dystansu w stosunku do obcych, czasami bywa bardzo bezpośredni w kontaktach i nie zważając na zaabsorbowanie muzyków graniem, on w tej chwili, natychmiast , koniecznie, musi się z nimi przywitać.
Jednego gestu zniecierpliwienia z ich strony, próbuję tonować "spontan" Kazia typu"przybij piątkę, żółwika", które to próbuje z sukcesem uskutecznić na najbliżej siedzącym muzyku.Bezskutecznie, ba rozochocił się nawet do śpiewania, mrucząc coś wcale niezbyt cichutko.
Delfinarium(Dophinella) jest jedynym takim miejscem w Egipcie, gdzie delfiny dają niesamowity show i choć nigdy nie przepadałam za tresurą zwierząt, to tu muszę przyznać, że i mnie oczarowały te niesamowite ssaki.Niestety, dopiero po powrocie do domu, znalazłam w necie stronę
http://viva.org.pl/apelujemy_o_usuniecie.html
i teraz inaczej patrzę na to całe show.
Cytuję :
Basen, w którym trzymane są delfiny, liczy sobie około 40 na 18 metrów w najszerszym miejscu i ma tylko 7 metrów głębokości. Żyjące na wolności delfiny przepływają dziennie setki kilometrów i nurkują nawet na kilkaset metrów. Taki basen nie pozwala im na przejawianie naturalnych zachowań i nie jest adekwatny do ich fizjonomicznych potrzeb – ani dla delfinów urodzonych na wolności, ani tych, które przyszły na świat w niewoli. Niemożność schronienia się przed odwiedzającymi, brak strefy refugium są dla tych zwierząt bardzo stresogenne, co z kolei powoduje np. wrzody żołądka, nagminnie występujące u więzionych delfinów.
Alex
Nie chce się wracać do hotelu, Kazio po pokazie wciąż oszołomiony...
ja ,mając nadzieję, że Kazik padnie jak mucha po emocjonującym dniu, zawiodłam się srodze, bo wieczorem, przy basenie głównym, dał on pokaz tańca "nowoczesnego" z naszą wspólną ulubienicą Elżbietą.
a obok mnie prawie siedemdziesięcioletni głuchoniemy mieszkaniec Domu Pomocy Społecznej od zawsze, Kazimierz...
Dziś śpimy ciut dłużej, to znaczy śpi Kazimierz,bo przyzwyczajony do nocnego trybu życia , buszował w pokoju hotelowym, a ja próbowałam go spacyfikować
i gdy wreszcie zasnęłam rankiem, okazało się, że czas na pobudkę, bo dziś zapowiada się dzień pełen wrażeń.
Bliskie spotkanie z delfinami.
W celu powiększenia zdjęć wystarczy kliknąć na nie:)
Kazik w kuchni radził sobie nieźle, wciąż zdumiony asortymentem, a raczej jego ofertą.Nie byłby jednak sobą, żeby nie "pomaszkecić" i odpuścić sobie choćby jedno danie.Ale tak było tylko na samym początku.Pod koniec pobytu zapasy po bokach odłożone i żołądek zabezpieczony :)
Dzisiaj egipskie wróbelki odwracają uwagę Kazia od śniadania, próbuje nawet zagwizdać tak jak one.
Miły Pan, chyba z Finlandii, sam z własnej inicjatywy, widząc sesję fotograficzną jaką uskuteczniam Kazimierzowi, proponuje nam wspólne z Kaziem zdjęcie.Z ochotą przystaję na propozycję, bo fotograf przypomina mi zmarłego przed dwoma laty, wspaniałego dyrektora naszego Domu Pomocy-pana Gerarda Hizę
Pan wielokrotnie służył nam za fotografa.
Dzisiejsze przedpołudnie "leżakujemy" przy głównym basenie, bo po południu mamy zaplanowany wyjazd do Delfinarium .Kazio rysuje i drinkuje:)
"Luksor" piwko, mało słodkie, nawet dość wytrawne z pianką ,początkowo dawkowane przeze mnie Kazikowi w ilościach iście dawki aptecznej z obawy o jego niskoprocentową głowę, okazało się nieuzasadnione, bo procentów niewiele chyba było w piwie , choć barwą do piwa zbliżone jak najbardziej :)
Wczoraj przyjechali przedstawiciele z kapitalnego biura podróży -http://www.esharm.com/
o którym czytałam jeszcze w Polsce.Skontaktowałam się telefonicznie tuż po przyjeździe do hotelu (a wcześniej mailowałyśmy w Polsce) z jego przedstawicielką panią Pauliną Morką,dzięki której, wszystkie cztery wycieczki mogliśmy zakupić w wyjątkowej ofercie cenowej, specjalnie przygotowanej dla Kazimierza.Są na świecie jednak ludzie , dla których los opuszczonych przez bliskich , nie jest obojętny , ba , potrafią wesprzeć, tak jak tu i teraz, na drugim krańcu ziemi.Dzięki Paulinie, Kazimierz przeżył niewiarygodne i wspaniałe spotkanie ze światem, który do tej pory, oglądał tylko na ekranie TV.A mnie dane było przeżyć niezwykłe emocje, jakie towarzyszyły mi, obserwując radość i szczęście Kazia. I choć psioczyłam w duchu na niego w nocy, że wstaje i chce oglądać TV, to ta jego naiwna , dziecięca radość, wynagrodziła mi wszelkie niedogodności.Jak on się cieszył, ile pozytywnych doznań towarzyszyło mu dzisiejszego popołudnia...
Punktualnie o 14,30 przyjeżdża po nas i miłe polskie małżeństwo z synkiem , taksówka z przemiłym egipskim przewodnikiem Alexem, mówiącym płynnie w naszym języku, , która to zawiezie nas do Delfinarium w Hadabie, dzielnicy Sharmu , położonej na północny zachód od przylądka Ras Katy, na wysokim klifie u południowego wejścia do zatoki Szarm al-Maja.
W celu powiększenia zdjęć wystarczy kliknąć na nie:)
Zanim zacznie się pokaz, Kazio obejrzy małpeczki
Jednego gestu zniecierpliwienia z ich strony, próbuję tonować "spontan" Kazia typu"przybij piątkę, żółwika", które to próbuje z sukcesem uskutecznić na najbliżej siedzącym muzyku.Bezskutecznie, ba rozochocił się nawet do śpiewania, mrucząc coś wcale niezbyt cichutko.
Delfinarium(Dophinella) jest jedynym takim miejscem w Egipcie, gdzie delfiny dają niesamowity show i choć nigdy nie przepadałam za tresurą zwierząt, to tu muszę przyznać, że i mnie oczarowały te niesamowite ssaki.Niestety, dopiero po powrocie do domu, znalazłam w necie stronę
http://viva.org.pl/apelujemy_o_usuniecie.html
i teraz inaczej patrzę na to całe show.
Cytuję :
Basen, w którym trzymane są delfiny, liczy sobie około 40 na 18 metrów w najszerszym miejscu i ma tylko 7 metrów głębokości. Żyjące na wolności delfiny przepływają dziennie setki kilometrów i nurkują nawet na kilkaset metrów. Taki basen nie pozwala im na przejawianie naturalnych zachowań i nie jest adekwatny do ich fizjonomicznych potrzeb – ani dla delfinów urodzonych na wolności, ani tych, które przyszły na świat w niewoli. Niemożność schronienia się przed odwiedzającymi, brak strefy refugium są dla tych zwierząt bardzo stresogenne, co z kolei powoduje np. wrzody żołądka, nagminnie występujące u więzionych delfinów.
Przed wejściem na pokaz twardo negocjujemy zakup katalogu, a właściwie broszury z rybami.Z pięciu zeszliśmy do 2 dolarów, powiem, że to była moja pierwsza tego typu negocjacja w życiu i to zakończona, powiedzmy :) sukcesem.Myślę, że pan sprzedający wyszedł na tej transakcji o niebo lepiej, a właściwie o rybę lepiej:>
nasz pan przewodnik Alex , który zaopiekował się Kaziem jak członkiem rodziny.I nie ma w tym krzty przesady.
Pokaz rozpoczyna się o 15 i trwa prawie godzinę.Wycieczka u naszego rezydenta z Alfa Star kosztowała 20 dolarów dorosły, 13 dziecko,my zapłaciliśmy mniej niż dorosły.
klik w trójkącik, nagraliśmy film :)
Nie chce się wracać do hotelu, Kazio po pokazie wciąż oszołomiony...
Zdążyliśmy jeszcze na słodki podwieczorek,
a po kolacji
ja ,mając nadzieję, że Kazik padnie jak mucha po emocjonującym dniu, zawiodłam się srodze, bo wieczorem, przy basenie głównym, dał on pokaz tańca "nowoczesnego" z naszą wspólną ulubienicą Elżbietą.
O spaniu nie było mowy, bo przecież została jeszcze rysunkowa dokumentacja dzisiejszego dnia.
A jutro?Morze i rafa koralowa, a po południu quadami przez pustynię na zachód słońca.
dalszy ciąg Kazikowych przygód tu
dalszy ciąg Kazikowych przygód tu