klik w napis)kontynuacja postu ze strony
Rankiem , skoro świt , wypływamy z portu Skopelos na wyspę Skhiatos.A ze Skhiatos kierunek na wyspę Limnos, gdzie wsiądą turyści odpoczywający na tej właśnie wyspie.Potem już tylko prosto do Katowic.Ostatni post będzie poświęcony widokom rozciągającym się z małego okienka samolotu .
Rankiem , skoro świt , wypływamy z portu Skopelos na wyspę Skhiatos.A ze Skhiatos kierunek na wyspę Limnos, gdzie wsiądą turyści odpoczywający na tej właśnie wyspie.Potem już tylko prosto do Katowic.Ostatni post będzie poświęcony widokom rozciągającym się z małego okienka samolotu .
Pod nami wysepki Sporad Pólnocnych i Morze Egejskie.
Jak zwykle pożegnania są niezwykle trudne.Świt, na niebie widoczny księżyc,
na wyspie będzie kolejny piękny dzień a my za kilka godzin
będziemy w innej rzeczywistości.
Po kliknięciu na zdjęcie otworzy się w dużym formacie
Na pół godziny przed wejściem do portu Skhiatos zauważam płynące tuż obok burty delfiny.Podnoszę alarm i nagle pokład zapełnia się paparazzi :)
zdjęcie zrobił tata Natalii, przemiłej dziewczynki, z którą moja wnuczka spędziła dwa urocze dni .
Niestety, nie zdążyłam zrobić zdjęcia portu na Skhiatos, bowiem szalone tempo , "ręczne" wydobycie ciężkich bagaży spod stosu innych i potem spory kawałek do autokarów czekających na nas na dowiezienie nas na lotnisko
( tylko 7 minut),
całkowicie pozbawiło mnie ochoty na dokumentowanie tego etapu podróży.Moje serce waliło jak oszalałe z wysiłku.
Ej stara babko, zachciało Ci się ekstremalnej podróży, pomyślałam w duchu, no to teraz masz
W porcie lotniczym ważymy nasze bagaże, które dla mnie wydają się okropnie ciężkie.Przez te nasze ważenie , odprawiamy się znowu ostatnie.Co się okazuje, nie ma dla nas miejsca obok siebie.Na szczęście znalazło się rozwiązanie.Rozdzielono dwie obce osoby, które miały bilety obok siebie i jesteśmy razem.Uff, oddycham z ulgą . Nasza powrotna podróż znowu wydaje się nie mieć końca.Mamy mieć międzylądowanie na Limnos.Tam do samolotu mają wsiąść turyści wypoczywający na tej wyspie.Nawet cieszymy się z tej opcji.Jest 9,10 .Lot trwa 40 minut, pod nami wyspy Sporad Północnych i moje ukochane Morze Egejskie.
Lądujemy na wojskowym lotnisku na Limnos, wyspie boga Hefajstosa.
Niestety, musimy zabrać bagaż podręczny, nie wolno zostawić go w samolocie.Kolejne kilogramy na karku i rękach.Ekstremalne doznania dla Pani po sześćdziesiątce.
Po dwudziestu minutach powrót do samolotu i via.
Za dwie godziny wylądujemy w Pyrzowicach.
Za rok ponownie witaj Grecjo.Gdzie tym razem?Jeszcze sama nie wiem.Może uda mi się pokazać Poli Kretę a może znowu Peroulades na Korfu?
Wieś , którą pokochałam za jej mieszkańców,za Antonia i Stellę ...
Po 40 minutach
po prawie dwóch godzinach znajome widoki.
Oddaję córkę stęsknionym rodzicom w całości
Osiem dni , tylko osiem dni.Piękna wyprawa, mimo przygód związanych z przylotem na wyspę .Już o nich zapomniałam :)