filmy

O mnie

Moje zdjęcie
Życie jest cudowną drogą,której piękna nie może przysłonić nawet największa klęska.Cudowność tej drogi wynika z tego,że krzyżuje się ona z innymi. Innymi drogami innych ludzi.Dlatego najpiękniejsze są te skrzyżowania...Jestem psychologiem ,stypendystką ZUS-u , ale nadal aktywną zawodowo.Kocham podróże,podczas których najbardziej fascynują mnie inni ludzie. Moja muzyczna fascynacja od zawsze -Ewa Demarczyk, Cesaria Evora, bez nich byłabym innym człowiekiem. Fotografuję kapliczki, gdziekolwiek jestem...święci, tradycja, splatana z przyrodą , to też moje widzenie świata. Nie martwię się czasem, albowiem - jak pisała Agnieszka Osiecka - młodość może nas jeszcze dopaść, jak katar kataryniarzy a mnie dopadła w dobrym momencie, dlatego wciąż mi się wydaje ,że jeszcze wszystko przede mną...

wtorek, 14 października 2014

jaja (czyli babcia ) na greckiej wsi-odcinek 1

6 kwietnia 2014, po nieprzespanej nocy , o 4 rano wyruszam z Orzesza do Warszawy na lotnisko. Obstawa złożona z potomstwa odprowadza mnie do odprawy , machając na pożegnanie. Udaję chojraka, ale tak naprawdę po raz pierwszy w życiu , w wieku prawie 63 lat, "puszczam się" z przesiadką sama w świat.
po kliknięciu na zdjęcia otworzą się w dużym formacie.

Przede mną kilkadziesiąt dni greckiej przygody. 
Pełna obaw i niepokoju,bo 8 kwietnia mają być wyniki z mammogafii, decyduję się na podróż i to gdzie?Co za pytanie , oczywiście do Grecji.
 Korfu nie jest szczególnie ulubioną przeze mnie wyspą , bo miłością bezwarunkową darzę Kretę za jej urodę nie tylko geograficzną, ale i za jej mieszkańców, ludzi , których zahartował klimat i wiatry historii. Ale cóż , nadarzyła się okazja, bo na wyspie mieszka moja internetowa znajoma Ewa, którą poznaliśmy z mężem 2 lata temu w Sidari , rozmawiając chwil kilka. Zwróciła uwagę na śląski akcent Bernarda, bo sama Ślązaczka ,"zagadała " do nas i potem przez półtora roku miałyśmy internetowy kontakt. Zimą poprosiłam ją , by wynajęła mi kawałek podłogi w swojej wsi.Dziewczyna spisała się na medal i za sześć euro na dobę mam pokój , a jakże, z aneksem kuchennym na północno-zachodnim cyplu wyspy tuż przy najsłynniejszych klifach na Korfu .

Podróż jak to podróż, zawsze niesie ze sobą pewne ryzyko. Tym razem również nie obyło się bez paru momentów, podnoszących ciśnienie krwi.Odlot do Aten greckimi liniami Aegean z Okęcia 11,10, prawie punktualnie.

Na pokładzie full wypas, przez 2,5 godziny lotu caterring non stop, łącznie z mini obiadem. Potem 4 godziny postoju w Atenach i o 19, 31 odlot do Kerkyry.Bernard, mąż, czuwa w chałupie przy komputerze , śledząc lot na ekranie monitora.








Za niecałą godzinę Korfu 
wita mnie deszczem,lądowaniem z przygodami, które najbardziej przeżył B. , w momencie , gdy na ekranie pojawił się napis......... ,
(zapomniał jaki  ;) a potem monitor przybrał żałobny kolor. Okazało się , że mieliśmy problem z lądowaniem i samolot "potrzebował  odwagi" ,by osiąść bezpiecznie na płycie lotniska . Trzepało zresztą równo wcześniej ,podczas startu w Atenach, ogarnął mnie wtedy strach, ale patrząc na niewzruszone miny braci Greków, pomyślałam sobie, że widocznie to taka uroda krajowych linii.





Czekam na bagaż i oczywiście moja waliza wjeżdża ostatnia, niestety bez podwozia. Uszkodzona cała aparatura. I tak miałam szczęście, bo kilka osób zostało zupełnie bez niczego. Dzięki Ewie spisany został protokół , mam czekać na telefon i tyle. W deszczu i choć to nie Egipt , to  ciemnościach iśćie egipskich jedziemy czterdzieści kilometrów przez pół wyspy do Peroulades, wsi, która będzie przez dwa miesiące moim domem. Może zdarzyć się , że wyjadę wcześniej, jeśli będę prowadziła się beztrosko i odłożone na ten cel , dwie moje budżetowe emerytury okażą się nie na grecką kieszeń, wtedy kres podróży.
Mój grecki dom
Żartowałam :)
Mieszkałam w Logas Beach Studios ( klik w napis),który podczas mojego pobytu przechodził odnowę biologiczną ;)przed



i po 

Przyjeźdżamy do Peroulades przed północą .
Na przywitanie z wyspą i koleżanką rozgrzewam się żubrówką kupioną w "strefie" i pełna nadziei na jutrzejszy dzień ze słońcem zasypiam oddalona od swojego śląskiego domu o przeszło 2 tysiące km.Poranek spełnia pokładane w nim nadzieję, wita mnie radośnie , choć to dopiero siódmy kwiecień , to temperatura jak w lecie.Do klifu dwie minuty, pędzę jak szalona zobaczyć najpiękniejsze miejsce na Korfu






Przed południem , Ewa, która mieszka parę domów dalej, przyjeżdża po mnie i zabiera na zakupy.Poznaję też pierwszego mieszkańca wioski-Kostasa.
Przystojny nieprawdaż ? 

Serce moje skradł jednak staruszek Antonio S., 

ale o tym innym razem

W markecie w Sidari, oddalonym od Peroulades o 4 km ,zostawiłam już w pierwszy dzień pobytu 50 eurosków.Co to będzie dalej ? :)
Drobne zakupy, trochę warzyw i mięsa do zamrażalnika. Obiecałam sobie, że przed Wielkanocą nie będę jadła mięsa, tak jak to czynią Grecy.
Otrodoksyjni , 40 dni przed Wielkanocą jedzą tylko fasolę i chleb, niektórzy pozwalają sobie na owoce morza, lecz tydzień przed samymi świętami większość Greków eliminuje z jadłospisu potrawy mięsne i mączne.Jak tu jednak obejść się bez mielonego , czy rosołku na szkieletorach z kurczaka? Święta za pasem przecież. A,zapomniałam jeszcze o 3 litrach krasi kokino za 5,98 
. Degustację zaczęłam tuż po skromnym obiadku i mimo chwiejności w chodzie, "wypuszczam" się na wieś, fotografując wszystko jak leci . Mimo "pomroczności jasnej"czuję , że to jest to, jestem bowiem totalnie zauroczona tym co zobaczyłam i tak pozostanie do końca .Pełna euforii wracam do chałupy, wciąż nie wierząć, że jestem w Grecji.Cytryny zerwane wprost z drzewa , leżace na stole przypominają mi , że jednak to prawda. 



ciąg dalszy tu  :)
kilka słów o Sidari i mnóstwo zdjęć, 
bo do detalistek nie należę i każde zdjęcie wydawało mi się ważne.



5 komentarzy:

  1. Witam! Jestem u Ciebie dzisiaj po raz pierwszy, ale czuję, że będę wracać... jeszcze nie raz, jeszcze nie dwa :) Tym bardziej, że w tym roku sama byłam pierwszy raz w Grecji i czuję wielki niedosyt, a widzę, że Twój blog pozwoli mi tam wrócić chociaż wirtualnie... Pozdrawiam i wracam do lektury, bo sporo jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mad, bardzo dziękuję , zachęcona Twoim komentarzem, postarałam się i "dołożyłam" zdjęcia z 7 kwietnia, które zrobiłam nie wiadomo jak i w jaki sposób, bo kokino nero parowało w główce jeszcze jakiś czas po powrocie do mojego greckiego domku ;)

      Usuń
    2. Fantastycznie! Dziękuję :) A greckie "napitki" mają już w sobie coś takiego, że powodują euforię - nie wiem, czy tak same z siebie, czy w połączeniu z greckim powietrzem... Przynajmniej potem ma się miłą niespodziankę, przeglądając spontanicznie porobione zdjęcia :)

      Usuń
  2. W tym wieku wyruszać w podróż, no , no podziwiam, ja bym się nie odważyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bądźcie szaleni, ale zachowujcie się jak normalni ludzie. Podejmijcie ryzyko bycia odmiennym, ale nauczcie się to robić, nie zwracając na siebie uwagi."Paulo Coelho
      Odważ się proszę , jeśli masz możliwości, wyjdź na spotkanie nieznanemu, czasami warto.Serdecznie Cie pozdrawiam

      Usuń

Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga. Będzie mi miło przeczytać Twoją opinię w temacie publikowanego postu.. Możesz to zrobić jako osoba zalogowana lub wybierając z rozwijanej listy opcję ANONIMOWY