filmy

O mnie

Moje zdjęcie
Życie jest cudowną drogą,której piękna nie może przysłonić nawet największa klęska.Cudowność tej drogi wynika z tego,że krzyżuje się ona z innymi. Innymi drogami innych ludzi.Dlatego najpiękniejsze są te skrzyżowania...Jestem psychologiem ,stypendystką ZUS-u , ale nadal aktywną zawodowo.Kocham podróże,podczas których najbardziej fascynują mnie inni ludzie. Moja muzyczna fascynacja od zawsze -Ewa Demarczyk, Cesaria Evora, bez nich byłabym innym człowiekiem. Fotografuję kapliczki, gdziekolwiek jestem...święci, tradycja, splatana z przyrodą , to też moje widzenie świata. Nie martwię się czasem, albowiem - jak pisała Agnieszka Osiecka - młodość może nas jeszcze dopaść, jak katar kataryniarzy a mnie dopadła w dobrym momencie, dlatego wciąż mi się wydaje ,że jeszcze wszystko przede mną...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ile de Rhodes. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ile de Rhodes. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 17 maja 2011

Archipoli -Archangelos-Tsampika - Lindos-Pefki-Haraki-Zatoka Quinna -część I . Αρχίπολη-Αρχάγγελος-Τσαμπίκα - Λίνδου, ​​Χαράκι Πεύκη-Quinn-Bay-

Archipoli -Archangelos-Tsampika - Lindos-Pefki-Haraki-Zatoka Quinna -część I
2 km za Epta Piges , po drodze do Archipoli natrafiamy na położony w cieniu drzew,kościół świętego Nektariosa ze źródłem o leczniczych właściwościach.





Oddzielony jest od drogi rzeką.Według legendy, jego powstanie jest efektem
cudownego uzdrowienia córki jednego z miejscowych, któremu objawił się ów święty,obiecując pomoc w zamian za wybudowanie klasztoru.Postawił on dodatkowo warunek, by w klasztorze umieścić ikonę namalowaną przez Michała ,
mnicha ze Świętej Góry.Kłopot polegał na tym, że malarz nie znał Nektariosa
i nie wiedział jak święty wygląda.Namalował więc tylko postać w szatach liturgicznychi zaczął modlić się o pomoc do nieba.Prośby odniosły skutek i pewnego ranka Michał zauważył, że twarz świętego sama pojawiła się na ikonie.

Klasztor można zwiedzać od godziny 10 , więc idealnie wkomponowaliśmy się czasowo.Obecny kościół pochodzi z 1974 r.a wnętrze zdobią piękne freski i rzeźbiony ikonostas.




Ocienia go stary platana obok znajduje się studzienka z wodą płynącą z gór.
Piękna dzwonnica obok kościoła.W usytuowanym obok klasztorze, jest kilka cel dla pielgrzymów,którzy przybywają tu tłumnie, ściągani sławą cudów przypisywanych Nektariosowi.





Odpust w parafii przypada 9 listopada.Teraz czasu coraz mniej, kierunek Archipoli.Archipoli, to niewielka, licząca zaledwie 700 mieszkańców, osada, która swą historię wywodzi z VII wieku p.n.e.a jej nazwa wg miejscowej legendy upamiętnia jednego z dawnych władców Rodos-Archipolisa z Lindos. Założona początkowo na wysokich zboczach góry Axintes,z czasem rozłożyła się u jej podnóża nad rzeką Loutanis wokół kościoła św. Dymitriosa,
patrona Archipoli.Kościół widoczny z daleka dzięki pięknej prawie 200-letniej dzwonnicy.Według napisu umieszczonego po prawej stronie wejścia świątynia powstała w 1812 r,,ale ucierpiała podczas trzęsienia ziemi w 1816 r. i została odbudowana w 1858 r.Niestety kościół jest zamknięty, a szkoda, bo w pięknie rzeźbionym ikonostasie wyróżniają się dwie ikony-Matki Boskiej z 1893 r. i św.Jana Chrzciciela z 1891 r.






W latach 50 i 60-tych ubiegłego wieku, wiele osób wyjechało stąd do Holandii,
a część po powrocie próbowała zaszczepić tu obyczaje nowej ojczyzny,
przeważnie o wielkomiejskim charakterze.Domy tych, którzy opuścili miasteczko ,
obecnie pozostają w runie.Oddalam się od głównego placu miasteczka, na którym pozostał Ber. w otoczeniu,miejscowych zwierząt ,zmęczonych upałem - psa i papugi.Skręcam w lewą stronę starówki, gdzie gęsto pobudowane domy są małe , ciasne i zazwyczaj niezamieszkane, niestety część leży w ruinie.






Święto wsi przypada w dzień św. Dymitriosa 25-26 października.
Z Archipoli , wyruszamy na południe wyspy do miasteczka Archangelos,
liczącego około 3 tysięcy mieszkańców .Nazwa Archangelos pochodzi od dwóch anielskich patronów miejscowości Gabriela i Michała.Miasto zostało założone w XI wieku, przez uchodźców ze splądrowanej przez średniowiecznych piratów osady portowej.Pomimo, że miasto leży tuż obok głównego traktu ,2 km. od morza ,turystów nie widać wcale,może dlatego, że kiedyś główna droga zmierzająca na południe ,przebiegała przez miasteczko, dopiero tzw”jedynka”zmieniła trasę turystów podążających na półwysep Prasonisi(wyspa porów , praso - pór, nisi – wyspa).
Jest południe, żar leje się z nieba, a my chcemy "zaliczyć " parę atrakcji.
Mamy jednak problemy z parkowaniem, gdyż wszędzie widoczne zakazy na głównej ulicy,kręcą się ni to policjanci ni strażnicy miejscy, więc parkujemy dopierona obrzeżu miasteczka i zagłębiamy się w wąskie uliczki w poszukiwaniu głównej atrakcji,dojścia do górującej nad miastem , twierdzy -mocno zniszczonego zamku Joanitów, zbudowanego w II połowie XV w. na ruinach bizantyjskiej twierdzy z XII-XIII w.za czasów mistrza Orsiniego.
Fortyfikacja była jedną z 12 fortec broniących wybrzeża przed Turkami
Niestety, drogi prowadzącej na szczyt nie możemy znaleźć, więc mocno strudzeni ,
bo upał doskwiera coraz bardziej , wchodzimy do kościoła św.Michała Archanioła z lat 1840-1845.





 Wnętrze świątyni ozdabia mozaika z chochlaków.


Podwórko z kilkoma dającymi cień drzewami i kranem z czystą wodą, także wybrukowane jest chochlakami, ułożonymi w geometryczne wzory.
Chcemy "podarować "sobie obejrzenie ruin zamku, postanawiamy dostać się do głównej drogi-kierunek Lindos.Tuż przy wyjeździe z miasteczka, po prawej stronie, zauważam drogę wijącą się w górę.Skręcamy gwałtownie w bok i niezwykle wąską krętą drogą, wjeżdżamy coraz to wyżej i wyżej, aż stajemy prawie u stóp zamku.Żywego ducha, nie licząc ledwo żywych z upału dwóch :)
Jeszcze kilkadziesiąt schodków i ...
jeszcze kilka schodów... i jesteśmy na dziedzińcu
Turcy zdobyli zamek w 1522 roku,a my w 2009
Tu na górze upału nie czuć prawie wcale bo wieje silne meltemi czyli tzw wiatr z północy
(od morza Egejskiego)



Już 14, następny punkt -Lindos.
Z głównej bowiem drogi widać ogromną nadmorską skałę, na szczycie której wznosi się Klasztor Matki Bożej z Tsampiki . Skała wydaje się, ze za chwilę wpadnie do morza.Jej główną pozostałością jest niewielki, otynkowany na biało kościółek, we wnętrzu którego znajdują się ponoć wzruszające wota-zdjęcia dzieci , które urodziły się dzięki wstawiennictwu Matki Bożej z Tsampiki, która stała się patronką kobiet pragnących dziecka.Wystarczy odbyć pielgrzymkę do kościoła, wcześniej pokonawszy na kolanach 350 schodów, a potem gorąco pomodlić się o potomka.Tylko po wszystkim trzeba dzieci nazwać na cześć patronki , chłopca-Tsampikos, a dziewczynkę -Tsampika.Jeśli więc na Rodos spotkacie kogoś o tym imieniu, to z pewnością przyszedł na świat dzięki wstawiennictwu Panience z Tsampiki.

Αρχίπολη-Αρχάγγελος-Τσαμπίκα - Λίνδου, ​​Χαράκι Πεύκη-Quinn-Bay
Zainteresowanych dalszą podróżą proszę o "zjechanie myszką" 

na sam dół, po prawej stronie informacja "nowszy post",

w którym opisałam nasze rendez-vous po tej niezwykłej wyspie.

sobota, 7 maja 2011

Dzień drugi -Faliraki-Epta Piges-Archipoli -Tsampika-Archangelos-Lindos--Pefki-Haraki.Zatoka Quinna

klik
made in Gabi :)



Dzień rozpoczynamy od kontynentalnego śniadanka.Ze standardem w żołądku
wyruszamy na drugą wycieczkę po wyspie. Pierwszym celem jest miejsce
nazywane Epta Piges czyli Siedem Źródeł.Z Faliraki kierujemy się do głównej drogi wyspy łączącej Rodos z Lindos.Po kilkunastu minutach na wysokości miasteczka Kolimbia skręcamy w prawo i wjeżdżamy w drogę wiodącą do Archipoli.
W celu powiększenia zdjęcia, wystarczy "kliknąć" na nie :)

Po lewej strony od drogi skręcamy ostro w górę .Wjeżdżamy na betonowy trakt ,
który okazuje się wąskim i stromym odcinkiem , złożonym z trzech zakrętów.Na górze okazały parking i tawerna ze stoliczkami , które rozmieszczono po obu stronach potoku.Urocze miejsce.Siedem źródeł bije prawie jeden obok drugiego, każde z nich oznaczone jest numerem .Spływają po sztucznie wzniesionym kamiennym jazie tworząc strumień ,nad którym wznosi się mostek.Wszyscy się fotografują , to i ja też
. 


 Cała ta infrastruktura pochodzi z lat 1920-1931 .Włosi pojawili się na Dodekanezie w 1912 roku , w ten oto sposób ich obecność zakończyła ponad 400-letnią okupację turecką.W latach 20-ch i 30-ch ubiegłego stulecia dokonali na wyspach bardzo poważnych inwestycji.Większość dotyczyła wyspy Rodos.W tym okresie Włosi, prowadzący Tu prace irygacyjne, przegrodzili tamą potok Loutanis, obficie zasilany z siedmiu usytuowanych w lesie źródeł, by poprowadzić ujęcie wody dla pobliskiego kurortu Kolymbia, gdzie przy alei Eukaliptusowej, znajduje się zakończenie kanału.
 
 Dużą atrakcją dla turystów, jest liczący 186 cm tunel, który doprowadza nad jeziorko o 200 m długości, 10-50 m szerokości i głębokości 1-8 m.Osoby cierpiacę na klaustrofobię i osobnicy liczący powyżej 180 cm, trasę pokonają bijąc pokłony Allahowi, bo tunel wybudowany przez Włochów około 1930 r.jest wysoki właśnie na 180 cm.„Idź na całość” wołam do Ber, który odważnie w swoich wakacyjnych klapeczkach wtacza się w czeluść …

 Ja zakładam obuwie do nurkowania, bo a nuż doniesienia z netu o strumyczku
sięgającym damskiej kostki, okaże się złudą i podtopię się po pachy :)
Ale o dziwo, informacja prawdziwa, dodatkową atrakcją jest lodowata woda,
ale powiedziałam a, za mną grupa młodocianych , więc mówię i i walę w pomroczność .Trochę spanikowana pokrzykuję na małża, by dał znać, że wszystko ok.Jego reflektory przywracają mnie do pionu, na szczęście mogę iść z głową
podniesioną dumnie do góry, bo moja postura 157 ,chociaż raz przydała mi się co nieco.Pomyśleć , że jeszcze wczoraj, chciałam być blondyną oscylującą między 175-180 :)Kurczowo, trzymając się ścian, szerokość tunelu gdzieś na 140 cm , prę do przodu. Ciemno, "oko wykol", nagle trochę skrętu i gdzieś tam w oddali cosik świeci,uff myślę koniec wędrówki i moje szłapy (czyt. nogi) wyjdą na słońce.
Nic z tego, to tylko szyb wentylacyjny.



 Wreszcie "mamy cię!" i wychodzę zmarznięta ale szczęśliwa na słońce
Jeszcze kilka fotek, za nami wspomniane już jeziorko , na kamieniu wygrzewa się jaszczurka.W cieniu starego platanu napijemy się wspaniałej kawy.







Obok kaczki, w stawie pluskają się gęsi, w powietrzu unosi się zapach ziół...
chciałoby się powiedzieć "chwilo trwaj".



 Żegnani przez wrzeszczące pawie, które żyją tu w półdzikim stanie ,wsiadamy do naszego autka i drogą jezdną prowadzącą w głąb wyspy , kierujemy się na zachód,by po 5 km . dotrzeć do następnej miejscowości Archipoli.





Zainteresowanych dalszą podróżą proszę o "zjechanie myszką"
na sam dół, po prawej stronie informacja "nowszy post",
w którym opisałam nasze rendez-vous po tej niezwykłej wyspie.


zdjęcia własne i syna Aleksandra