Archipoli -Archangelos-Tsampika - Lindos-Pefki-Haraki-Zatoka Quinna -część I
2 km za Epta Piges , po drodze do Archipoli natrafiamy na położony w cieniu drzew,kościół świętego Nektariosa ze źródłem o leczniczych właściwościach.
2 km za Epta Piges , po drodze do Archipoli natrafiamy na położony w cieniu drzew,kościół świętego Nektariosa ze źródłem o leczniczych właściwościach.
Oddzielony jest od drogi rzeką.Według legendy, jego powstanie jest efektem
cudownego uzdrowienia córki jednego z miejscowych, któremu objawił się ów święty,obiecując pomoc w zamian za wybudowanie klasztoru.Postawił on dodatkowo warunek, by w klasztorze umieścić ikonę namalowaną przez Michała ,
mnicha ze Świętej Góry.Kłopot polegał na tym, że malarz nie znał Nektariosa
i nie wiedział jak święty wygląda.Namalował więc tylko postać w szatach liturgicznychi zaczął modlić się o pomoc do nieba.Prośby odniosły skutek i pewnego ranka Michał zauważył, że twarz świętego sama pojawiła się na ikonie.
Piękna dzwonnica obok kościoła.W usytuowanym obok klasztorze, jest kilka cel dla pielgrzymów,którzy przybywają tu tłumnie, ściągani sławą cudów przypisywanych Nektariosowi.
Odpust w parafii przypada 9 listopada.Teraz czasu coraz mniej, kierunek Archipoli.Archipoli, to niewielka, licząca zaledwie 700 mieszkańców, osada, która swą historię wywodzi z VII wieku p.n.e.a jej nazwa wg miejscowej legendy upamiętnia jednego z dawnych władców Rodos-Archipolisa z Lindos. Założona początkowo na wysokich zboczach góry Axintes,z czasem rozłożyła się u jej podnóża nad rzeką Loutanis wokół kościoła św. Dymitriosa,
patrona Archipoli.Kościół widoczny z daleka dzięki pięknej prawie 200-letniej dzwonnicy.Według napisu umieszczonego po prawej stronie wejścia świątynia powstała w 1812 r,,ale ucierpiała podczas trzęsienia ziemi w 1816 r. i została odbudowana w 1858 r.Niestety kościół jest zamknięty, a szkoda, bo w pięknie rzeźbionym ikonostasie wyróżniają się dwie ikony-Matki Boskiej z 1893 r. i św.Jana Chrzciciela z 1891 r.
W latach 50 i 60-tych ubiegłego wieku, wiele osób wyjechało stąd do Holandii,
a część po powrocie próbowała zaszczepić tu obyczaje nowej ojczyzny,
przeważnie o wielkomiejskim charakterze.Domy tych, którzy opuścili miasteczko ,
obecnie pozostają w runie.Oddalam się od głównego placu miasteczka, na którym pozostał Ber. w otoczeniu,miejscowych zwierząt ,zmęczonych upałem - psa i papugi.Skręcam w lewą stronę starówki, gdzie gęsto pobudowane domy są małe , ciasne i zazwyczaj niezamieszkane, niestety część leży w ruinie.
Z Archipoli , wyruszamy na południe wyspy do miasteczka Archangelos,
liczącego około 3 tysięcy mieszkańców .Nazwa Archangelos pochodzi od dwóch anielskich patronów miejscowości Gabriela i Michała.Miasto zostało założone w XI wieku, przez uchodźców ze splądrowanej przez średniowiecznych piratów osady portowej.Pomimo, że miasto leży tuż obok głównego traktu ,2 km. od morza ,turystów nie widać wcale,może dlatego, że kiedyś główna droga zmierzająca na południe ,przebiegała przez miasteczko, dopiero tzw”jedynka”zmieniła trasę turystów podążających na półwysep Prasonisi(wyspa porów , praso - pór, nisi – wyspa).
Jest południe, żar leje się z nieba, a my chcemy "zaliczyć " parę atrakcji.
Mamy jednak problemy z parkowaniem, gdyż wszędzie widoczne zakazy na głównej ulicy,kręcą się ni to policjanci ni strażnicy miejscy, więc parkujemy dopierona obrzeżu miasteczka i zagłębiamy się w wąskie uliczki w poszukiwaniu głównej atrakcji,dojścia do górującej nad miastem , twierdzy -mocno zniszczonego zamku Joanitów, zbudowanego w II połowie XV w. na ruinach bizantyjskiej twierdzy z XII-XIII w.za czasów mistrza Orsiniego.
Fortyfikacja była jedną z 12 fortec broniących wybrzeża przed Turkami
Niestety, drogi prowadzącej na szczyt nie możemy znaleźć, więc mocno strudzeni ,
Podwórko z kilkoma dającymi cień drzewami i kranem z czystą wodą, także wybrukowane jest chochlakami, ułożonymi w geometryczne wzory.
Chcemy "podarować "sobie obejrzenie ruin zamku, postanawiamy dostać się do głównej drogi-kierunek Lindos.Tuż przy wyjeździe z miasteczka, po prawej stronie, zauważam drogę wijącą się w górę.Skręcamy gwałtownie w bok i niezwykle wąską krętą drogą, wjeżdżamy coraz to wyżej i wyżej, aż stajemy prawie u stóp zamku.Żywego ducha, nie licząc ledwo żywych z upału dwóch :)
Turcy zdobyli zamek w 1522 roku,a my w 2009
Tu na górze upału nie czuć prawie wcale bo wieje silne meltemi czyli tzw wiatr z północy
Z głównej bowiem drogi widać ogromną nadmorską skałę, na szczycie której wznosi się Klasztor Matki Bożej z Tsampiki . Skała wydaje się, ze za chwilę wpadnie do morza.Jej główną pozostałością jest niewielki, otynkowany na biało kościółek, we wnętrzu którego znajdują się ponoć wzruszające wota-zdjęcia dzieci , które urodziły się dzięki wstawiennictwu Matki Bożej z Tsampiki, która stała się patronką kobiet pragnących dziecka.Wystarczy odbyć pielgrzymkę do kościoła, wcześniej pokonawszy na kolanach 350 schodów, a potem gorąco pomodlić się o potomka.Tylko po wszystkim trzeba dzieci nazwać na cześć patronki , chłopca-Tsampikos, a dziewczynkę -Tsampika.Jeśli więc na Rodos spotkacie kogoś o tym imieniu, to z pewnością przyszedł na świat dzięki wstawiennictwu Panience z Tsampiki.
Αρχίπολη-Αρχάγγελος-Τσαμπίκα - Λίνδου, Χαράκι Πεύκη-Quinn-Bay
Zainteresowanych dalszą podróżą proszę o "zjechanie myszką"
na sam dół, po prawej stronie informacja "nowszy post",
w którym opisałam nasze rendez-vous po tej niezwykłej wyspie.