filmy

O mnie

Moje zdjęcie
Życie jest cudowną drogą,której piękna nie może przysłonić nawet największa klęska.Cudowność tej drogi wynika z tego,że krzyżuje się ona z innymi. Innymi drogami innych ludzi.Dlatego najpiękniejsze są te skrzyżowania...Jestem psychologiem ,stypendystką ZUS-u , ale nadal aktywną zawodowo.Kocham podróże,podczas których najbardziej fascynują mnie inni ludzie. Moja muzyczna fascynacja od zawsze -Ewa Demarczyk, Cesaria Evora, bez nich byłabym innym człowiekiem. Fotografuję kapliczki, gdziekolwiek jestem...święci, tradycja, splatana z przyrodą , to też moje widzenie świata. Nie martwię się czasem, albowiem - jak pisała Agnieszka Osiecka - młodość może nas jeszcze dopaść, jak katar kataryniarzy a mnie dopadła w dobrym momencie, dlatego wciąż mi się wydaje ,że jeszcze wszystko przede mną...

wtorek, 25 listopada 2014

Kos Psalidi-Asklepion-Zia-Asomatos-Lagoudi-Pyli -Kardamena -Tigaki

Jeśli kiedykolwiek znajdziecie się na wyspie Kos i będziecie chcieli doznać czegoś więcej aniżeli plażowanie  i opalanie , to gorąco polecam wypożyczalnie skuterów i objazd wyspy na własnym zadku na dwóch kółkach, z przewodnikiem Pascala pod pachą .Wyspa jest  niewielka ,50 km x 100km , w krajobrazie dominują niziny a najwyższy szczyt -Dikeos liczy zaledwie 843 m.n.p.m.Dacie więc radę nawet na skuterku o pojemności do 50 dcm, na który wcale to a wcale nie potrzeba prawa jazdy.

po kliknięciu  na zdjęcie otworzy się w dużym formacie.
Niezależnie od wieku,odrobina chęci i spełniajcie marzenia.Trzy dni na skuterze to wydatek 45 euro,czyli 15 eurosków na dzień.My swój skuter wypożyczamy w pobliżu hotelu Nurides Beach w Psalidi , gdzie mieszkamy.To zaledwie 3 km od stolicy wyspy.Zjeździmy ją tego lata wdłuż i wszerz, wspomagając się też rowerem z pobliskiej wypożyczalni a i nasze dwie "szłapy"(nogi) też dały radę Spisał się , skuter oczywiście,znakomicie..Dziś wybieramy się zwiedzić 
jeden z najważniejszych pomników starożytnej Grecji, Asklepiejon.
Leży on na peryferiach stołecznego miasta, 4 km od centrum. To ośrodek kultu Asklepiosa .Wstęp niestety płatny. 4 euro za osobę.W ramach oszczędności oglądamy pozostałości przez siatkę ogradzającą teren.
Uważany za ojca medycyny Hipokrates , urodził się na tej wyspie ok. 460 r. p.n.e. Otworzył tu najsłynniejszą szkołę medyczną. Po jego śmierci,w mieście Aslepiejon, jego uczniowie wybudowali szpital,przez wielu naukowców uznawany za pierwszy na świecie.Powstał w IV wieku p.n.e. na trzech tarasach wyciętych na stoku góry i połączonych monumentalnymi schodami.






Asklepiejon był początkowo miejscem wypoczynku i rekonwalescencji, później zaś szpitalem i uzdrowiskiem.Chorych poddawano m.in. kąpielom, postom, inkubacjom. Ta ostatnia procedura polegała na przygotowaniu do terapii w świątyni Asklepiosa. Pacjent po złożeniu ofiar i spełnieniu obrzędów spędzał noc w przedsionku świątyni - we śnie bóg sztuki lekarskiej udzielał mu rad. Zadaniem kapłanów była interpretacja snu i wskazanie kuracji (nim nabrali medycznej wprawy, leczyli metodą prób i błędów). Pacjenci zostawiali w świątyni wota, najczęściej wyobrażające uzdrowioną część ciała, rzucali pieniądze do świętej sadzawki, wypisywali na tablicach historię choroby i uzdrowienia...
W centrum najwyższego z nich, zamkniętego w podkowę doryckimi stoa 
(długa, kryta dachem budowla, z kolumnadą od frontu i ścianą od tyłu), stała świątynia Asklepiosa; na środkowym - świątynia Apollina i poświęcony mu ołtarz otoczony jońską kolumnadą; na najniższym, opasanym z trzech stron portykami, znajdowały się źródła lecznicze, pomieszczenia dla chorych, lekarzy i administracji. Pozostały z nich tylko resztki - stylobat (cokół stanowiący podstawę kolumnady), kilka kolumn, fragmenty ołtarza, podesty - ale na tyle charakterystyczne, że mogliśmy bez trudu zgadnąć, do jakiej świątyni należą i jaki miała kształt.
Obecnie nie zachowało się z dawnej świetności  szkoły medycznej prawie nic.Joanici wykorzystali ją na budulec dla potężnego zamku, który w odróżnieniu od swego odpowiednika na Rodos pełnił wyłącznie funkcję obronną i składał się z dwóch części.Asklepiejon kilkakrotnie niszczyły też trzęsienia ziemi.W 554 r.kompleks legł w gruzach i dopiero wykopaliska włoskie w latach międzywojennych pozwoliły na odtworzenie zarysów obiektów i jego częściową rekonstrukcję , dzięki temu możemy dziś zwiedzać to miejsce. 
Obowiązkowa focia przed Asklepiejonem , a że 
jakoś  nigdy nie przepadałam za zwiedzaniem ruin, bardziej "brało" mnie na bliski kontakt z żywym człowiekiem i przyrodą , więc nie zabawiamy tu długo, kierując się w region Asfendiou ,położonego na zboczu góry Dikeos , by dotrzeć do górskich  wiosek tu położonych.

zdjęcia robione z siodełka samochodu, to i  jakość byle jaka  :)






w dole widoczne Tigaki.To  nadmorska miejscowość 
położona na północnym wybrzeżu .W drodze powrotnej pstrykniemy zdjęcie kościółka, bo na dłuższy postój przeznaczymy inny termin.


Zanim dotrzemy do pierwszej z górskich wiosek  -Zia, zatrzymujemy się  przed sporych rozmiarów kapliczką .Żywego ducha, otwarte drzwi  a w środku niespodzianka kryjąca się pod postacią cennego ikonostasu.Lubie takie klimaty.













Czas nagli,jedziemy dalej nie spodziewając się , że za 10 minut w wiosce Agios Dymitrios ,będziemy podziwiali kolejny obiekt sakralny-kościół pw.św.Demetriusza.Prawdopodobnie obiekt został zbudowany pod koniec XIX w.na pozostałościach po bazylice wczesnochrześcijańskiej .Kościół w kształcie prostopadłościanu, z okrągłą absydą od strony wschodniej.Wrażenie robi urocza dzwonnica, z której roztacza się wspaniały widok na morze .

 na zdjęciu starożytna nazwa wioski Agios Dymitrios,pochodząca prawdopodobnie od Ormian noszących  takie nazwisko a osiadłych na tym terenie w czasie okupacji tureckiej.





 Pierwsza szkoła na wyspie została założona  po wojnie właśnie tu i w 1959 roku  liczyła 40 uczniów.Zajęcia odbywały się w tym właśnie kościółku.Niestety , wtedy właśnie pierwsi mieszkańcy zaczęli opuszczać wieś, przenosząc się do wiosek położonych poniżej lub do miasta Kos.
Otoczenie kościoła to zrujnowane domostwa, w których od 1821 r. tętniło życie.Większość z nich stanowili Ormianie.Mieszkali w trzydziestu pięciu  domach usytuowanych wokół górskiego źródła.Utrzymywali się z hodowli zwierząt, uprawiali winnice i gaje oliwne.W  czasie II wojny światowej w wiosce ukrywali sie mieszkańcy stolicy wyspy.Po wojnie wieś liczyła około 180 mieszkańców, w latach sześćdziesiątych było ich już tylko 90.W 1980 roku wieś opustoszała...W ostatnich latach władze wyspy starają się przywrócić temu miejscu blask .Utworzono we wsi tradycyjną grecką tavernę "Haihoutes",w której można zobaczyć tradycyjne przedmioty domowego użytku.Niestety , dopiero po powrocie  do domu, przeczytałam o tym miejscu w greckich googlach.W naszym przewodniku nie było o tym miejscu żadnej wzmianki.



zdjęcia ze strony 

Kolejny etap podróży przed nami -położona w samym centrum wyżyny , 
na wysokości  350 m.n.p.m. -wioska Zia.Tu życia aż nadto.Tawerny, jedna za drugą , kramy, rzesze turystów, lokalne przysmaki i sklepy z pamiątkami.Za to widoki bezcenne.Spotkaliśmy w sklepie z  lokalnymi wyrobami  Polkę z Katowic, która osiem lat temu wyszła za Greka i tu pozostała.Prowadzi sklepik razem ze swoją teściową , bacznie obserwującą naszą rozmowę. Zapytana przez nas, jak się mąż sprawuje , pokręciła przecząco głową .Typowy Grek, na garnuszku mamusi i żony :)














poniżej nasza krajanka.



Pora obrać kierunek na Asomatos ,wioski u podnóża góry .
Wieś nietknięta przez turystykę , zachowuje swój tradycyjny wizerunek
 z kamiennymi domami i brukowanymi uliczkami.






 wielu cudzoziemców zainwestowało swój kapitał ,
restaurując we wsi zaniedbane domostwa.





          Przed nami kościół Archaniołów-Michała i Gabriela
                                          z końca XVIII wieku



Mąż, jako , że pora obiadu, wcina standardowo szproty w tomacie przywiezione z kraju.Zawsze najlepiej smakują mu w otoczeniu świętych.




.
       

       









 
Te piękne ozdoby otrzymują dziewczynki w Dniu I Komunii.
Ja również dostałam od pani sprzątającej kościół.Moja mała wnuczka właśnie była u I Komunii.Dostała prezent jak grecka dziewczynka.Oby pokochała ten kraj tak jak ja.


 w dole widoczna wioska  

                  widoczny kościół Evagelistria

 
zjeżdżamy do wsi, kierunek Lagoudi.










 ostatnie spojrzenie na drugi kościół  Evagelistria  z 1937 r.w Asomatos 


 Darujemy sobie "penetrację " wnętrza, bo od nadmiaru wizerunków świętych mam przed oczami tylko światłość wiekuistą .


Za chwilę  dotrzemy do następnej , liczącej zaledwie 150 mieszkańców , wsi,położonej na stoku góry,  Lagoudi i jakże by inaczej ,ze sporych gabarytów kościołem, tym razem pod wezwaniem NMP i Dzieciątka Jezus .Wieś położona malowniczo, turyści rzadko tu zaglądają , dlatego zachowała swój wiejski charakter.Okoliczna ludność zajmuje się uprawą roli.W tavernie można napić się kanelady(,napój na bazie cynamonu).














                                poniżej ten sam duchowny tańczący w   filmie  użytkownika aegeanews.Czy komukolwiek zdarzyło się w Polsce zobaczyć księdza pląsającego na festynie czy wiejskiej zabawie?
  I jak tu nie kochać Greków.

Ostatni cel naszej dzisiejszej eskapady
 -bizantyjska wioska Pyli


Askopetra, Askopetra Pyli 

Znajduje się tu opuszczone bizantyjskie miasto Palaio Pyli (4 km od współczesnej wsi o tej samej nazwie), które w średniowieczu było stolicą wyspy. Ruiny rozsypane są na stoku i wierzchołkach skał.Chciałam wspiąc się , by zobaczyć rozpadające się domostwa, kapliczki i zrujnowane kościółki.To jest to , co moje oko  cieszy najbardziej.Przed wyjazdem na wyspę , przeczytałam relację blogowicza opisującego to niezwykłe miejsce.Darowałam sobie wejście, gdyż męcząca wspinaczka na szczyt  wprost pod zamkowe mury wyrastające ze skały, byłaby dla mojego  nadwątlonego mięśnia sercowego ponad siły.Najważniejszym przeciwskazaniem były jednak węże i żmije wylegujące się wśród chaszczy porastających ścieżkę .Od kilkudziesięciu lat cierpię na przypadłość zwaną
 o f i d o f o b i ą  (lęk przed gadami ) i żadna siła nie przekona mnie do bliższego kontaktu z tym dziadostwem.












 Upał doskwiera niemiłosiernie, chcemy jeszcze zobaczyć współczesne Pyli, mijamy miejscowość bez nazwy, gdzie zatrzymujemy się na chwilę , by uzupełnić zapas wody.Domy okazałe, pstrykam zdjęcia z siodełka motoru, choć to  kompletnie nie moja bajka.









Docieramy do miasteczka Pyli, oddalonego od stolicy wyspy o zaledwie 15 km.Warto tu przyjechać dla jego niewątpliwego uroku.W centrum wsi stoi odnowiony z wielka troską o szczegóły, tradycyjny dla tego regionu, dom (Pyliotiko Spiti)

 











 

Kościół  p.w.św.Krzyża











centrum miasteczka 
 







kierunek Kardamena

 


















 Mijamy kościół w Tigaki i zmęczeni
nadmiarem sakralnych wrażeń wracamy do Psalidi.Jutro powtórka z rozrywki, tylko tym razem "zaliczymy" 127 km, oparzymy szłapę, co będzie skutkowało długim leczeniem w chałupie i poznamy fascynującego człowieka.Zatem do zobaczenia w kolejnym poście.














6 komentarzy:

  1. Zdjęcia mistrzowskie,widać oko znawcy tematu,a krajobrazy w te listopadowe szare dni bezcenny.Gabriela,będę tu zaglądać,bo świetnie opowiadasz kobieto😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że tak póxno się odzywam, dziękuję za tak miły komentarz.Cieszę się , że zdjęcia sie podobają, choć robione małym kompaktem, kupionym za niewielkie pieniądze,serdeczności :)

      Usuń
  2. Pekný a obsiahly príspevok.
    Na Kose som strávila moju poslednú grécku dovolenku a tento rok to bude už desať rokov.
    http://napotulkachsvetom.blogspot.sk/2013/06/moja-posledna-grecka-dovolenka.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daniela, bardzo dziękuję , byłam na Twoim blogu, piękne zdjęcia i relacje.Buziaki.

      Usuń
  3. Fajna fotorelacja. Muszę kiedyś spróbować podróży takim skuterkiem. JAkoś nigdy wcześniej o tym nie pomyślałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shibi Shibuya , skuter to jest to-wiatr we włosach, słońce , zapachy ziół, czegóż chcieć więcej.Spróbuj a już nigdy nie wynajmiesz samochodu.Serdeczności dla Ciebie podróżniczko.

      Usuń

Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga. Będzie mi miło przeczytać Twoją opinię w temacie publikowanego postu.. Możesz to zrobić jako osoba zalogowana lub wybierając z rozwijanej listy opcję ANONIMOWY