Tegoroczne czerwcowe wakacje miały mieć zupełnie inny przebieg,
a wylądowaliśmy ,jak zwykle na greckiej wyspie należącej do archipelagu Dodekanezu.
Tym razem Kos , oferta standard -last minute, z biurem podróży Ecco Holiday.
Odlot z Pyrzowic 11 czerwca 2011, o 3,50 w nocy, by po dwóch godzinach i dwudziestu minutach wylądować na lotnisku Hipokratesa w Antimachii,na Kosie.
położonej 23 km od stolicy wyspy-miasta Kos,
a 26 km od Psalidi i hotelu Niriides Beach Hotel ,który to przez dwa tygodnie stanie się dla nas sypialnią, bowiem intensywnie, jak to mamy w zwyczaju, wyruszymy na zwiedzanie tej maleńkiej wysepki,położonej we wschodniej części Morza Egejskiego u wybrzeży Turcji.
Kos to druga pod względem liczby ludności oraz trzecia pod względem wielkości
wyspa Dodekanezu(po Rodos i Karpathos), ma zaledwie 40 km długości i 8 szerokości.Bardzo przypomina Rodos, tak jak ona pełnia bowiem rolę ważnego węzła komunikacyjnego,ma też podobne doświadczenia historyczne, zamki Joanitów i krajobrazy,w których dominują palmy i wieże minaretów.Na obu wyspach rolnictwo ustąpiło miejsca przemysłowi turystycznemu.Kos jest nizinna, jedyne wzniesienie to góra Dikeos -846 m.npm.na południowym wschodzie .
Od 7,10 do 12,40 musimy czekać na wejście do pokoju, takiej niespodzianki nie spodziewaliśmy się, zdarzyło się to bowiem po raz pierwszy, że pokoje nie były przygotowane na przyjęcie turystów.
Te 5 godzin spędzamy na hotelowej plaży,kamienisto-piaszczystym wąskim skrawku ziemi,zdumieni widokiem rosnących w niej , pelargonii, które wyglądały o niebo lepiej od moich "prywatnych" pielęgnowanych wszelakimi odżywkami.
Zainteresowanych dalszą podróżą proszę o "zjechanie myszką"
na sam dół, po lewej stronie informacja "nowszy post",w którym opisałam nasze rendez-vous po tej niezwykłej wyspie.