Następny
dzień , przed południem , mimo kolejnej
nieprzespanej zimnej nocy,
rzuciłam się z aparatem na wszystkie domostwa w jednej z uliczek. Jak
się potem na szczęście okazało , było jeszcze co fotografować , bo mój szlak
zaprowadził mnie w boczną drogę. Wieś urokliwa, kolorowa, ale też pełna
zrujnowanych domostw, w których dawno zamarło życie. Takie klimaty lubię
najbardziej. Nazwa wsi pochodzi ponoć od peruk, które to stanowiły nakrycie głowy weneckiej szlachty, osiadłej swego czasu we wsi..Gdzie są jednak Grecy?
Czemu nie tętni muzyka, cisza jak makiem zasiał, słychać tylko zewsząd pianie
kogutów, gdakanie kur i gulgotanie pultoków ((indyków).Chodzę kilka godzin po
wsi i nic…
Stały punkt programu-pierwsze kroki na klif i jazda na wieś.
Po kliknięciu na zdjęcie otworzy się w dużym formacie
piękna dziewietnastowieczna willa w ogrodzie
Villa de Loulia
Za to mam niesłychane powodzenie u miejscowych
kundelków , co rusz to jakiś marzy o nawiązaniu bliskiego kontaktu ze mną.
Jeden nawet aż za bardzo. Drę się w niebogłosy HELP!!!, patrząc na
wystające kły pieseczka sporych rozmiarów. Na szczęście z domku wynurza się
starszy pan, wiekowo wyjątkowo mi pasuje ;), rzuca pieskowi komendę a mnie pyta skąd jestem.
"Poloneza
Gabriela „ , grzecznie się przedstawiam i nagle pan jak mnie nie łupnie w
ramię, „Poloneza aj law ju. Andreas” pokazuje na siebie. „Elinas”(czyli
Grek) , próbuję pochwalić się znajomością greckiego, ale pan już nie słyszy i
znowu próbuje nawiązać ze mną bliższy kontakt, tym razem dostaję się moim
plecom. Uch , jakie serdeczne spotkanie
polsko-greckie. O tym właśnie marzyłam J
Idę w kierunku jednego z trzech kościółków jakie
są w wiosce, cisza, już po mszy, niestety , chyba nie zdążyłam.Może po
południu? Okazuje się , że po południu mszy nie ma,
kościoły pozamykane, to niestety nie Kreta…
Mijam zamkniętą tawernę , dziś
niedziela, pewnie wszyscy odpoczywają w domu, po porannych, trwających dwie
godziny modłach.
Jeszcze chwilę słońca w moim ulubionym kąciku
na tyłach kościółka , |
Uciekam do łóżka , marząc, by jutro zrobiło się cieplej, przecież jestem w Grecji !10 stopni o tej porze roku to tylko w środkowej Europie a nie tu , nad morzem jońskim, a tymczasem mąż na skypie informuje mnie, że u nich słonecznie, 20 stopni,
a niech to "szlag i jasny gwint "